Polki niedzielnym starciem z Tunezyjkami chciały poprawić nieco nadszarpnięte morale po porażkach z Hiszpankami oraz Brazylijkami. Już w pierwszych minutach rywalizacji z mistrzyniami Afryki nasze zawodniczki wypracowały sobie zdecydowaną przewagę, którą systematycznie powiększały do końcowego gwizdka.
[ad=rectangle]
Biało-czerwone na przerwę zeszły mając dziewięć bramek zaliczki (15:6), w drugiej połowie zaś dobiły rywalki, szybko powiększając prowadzenie do piętnastu trafień. Ostatecznie podopieczne Kima Rasmussena zwyciężyły 30:11.
- Chciałbym podkreślić, że dziewczyny konsekwentnie realizowały nasz plan. Zwłaszcza w obronie stanowiły przeszkodę bardzo trudną do przejścia. To umożliwiało wyprowadzanie kontrataków. Dodatkowo Tunezyjki grały bardzo wolno, co znacznie ułatwiało nam zadanie. To zespół z Afryki, ale stylem trochę przypomina Hiszpanki, z którymi wkrótce ponownie przyjdzie nam grać - skomentował występ swoich podopiecznych duński trener.
Polki rywalizację w Maladze zakończyły na 3. miejscu. Biało-czerwone są już w drodze do kraju, gdzie w poniedziałek rozpoczną ostatni etap przygotowań do startujących 7 grudnia mistrzostw Europy.
- Zebraliśmy sporo materiałów do analizy - podkreśla Rasmussen. Biało-czerwone będą miały nad czym pracować, do ich pierwszego występu na mistrzostwach na Węgrzech pozostał tydzień. Polki rywalizację rozpoczną z Hiszpankami, później zmierzą się z Węgierkami i Rosjankami.