W końcowych sekundach meczu głogowianie prowadząc 24:22 stracili dwie bramki, sami nie rzucając żadnej i tak spotkanie zakończyło się podziałem punktów. Z przebiegu drugiej połowy pojedynku, która miał wyrównany przebieg możnaby pokusić się o stwierdzenie, iż wynik ten jest sprawiedliwym rezultatem dla obu zespołów. Jednak dla Chrobrego z perspektywy samej końcówki, gdzie wydawało się, że dwa punkty zostaną na Dolnym Śląsku jest sporym niedosytem.
[ad=rectangle]
- Horror bez happy endu. Wynikało to głównie z naszej nieskuteczności. Mieliśmy dużo sytuacji stuprocentowych, które powinniśmy wykorzystać, a gdzieś te bramki nie chciały nam wpadać. Było widać, że walczyliśmy. Stracić 24 bramki to nie jest dużo, ale niestety też tylko 24 rzuciliśmy i tego trochę szkoda, bo mogło być ich przynajmniej 2-3 więcej. Cieszy ten jeden punkcik, ale jest on tylko na delikatne osłodzenie - komentuje wynik sobotniej potyczki trener Krzysztof Przybylski.
Dzięki porażce Stali głogowianom udało się awansować o jedną pozycję w tabeli i obecnie zajmują oni piątą lokatę. Jednak o utrzymanie się w środkowej części ligowego zestawianie do końca rundy zasadniczej będzie niezwykle trudno, gdyż w najbliższym czasie Chrobrego czekają potyczki najpierw na wymagającym terenie w Mielcu, a potem trzy kolejne starcia z aktualnymi medalistami plasującymi się w czubie tabeli. W ostatniej serii spotkań przed play-offami dolnośląski zespół uda się do Gdańska na pojedynek z tamtejszym beniaminkiem.
Szkoleniowiec siódemki z Głogowa zdaje sobie sprawę, że marzec będzie intensywnym miesiącem dla jego podopiecznych, a o podwyższenie swojego dorobku punktowego będzie niezwykle trudno. - Nie będzie już łatwych meczów i możliwości zdobywania łatwych punktów. Do końca rundy mamy coraz trudniejsze spotkania i przeciwników. Wiadomo, że będzie się ciężko grało.