Mecz Pogoni Szczecin z Górnikiem Zabrze miał wielką stawkę, szczególnie dla drużyny ze Śląska. Chcąc zająć trzecie miejsce bez konieczności oglądania się na rywali - Trójkolorowi musieli w Szczecinie wygrać, a raptem zremisowali po bramce straconej w ostatnich sekundach meczu.
Poproszony o komentarz bezpośrednio po końcowej syrenie Mariusz Jurasik zrugał przed kamerami m.in. duet sędziowski oraz... kolegów z drużyny, poddając w wątpliwość, czy klasa sportowa i umiejętności niektórych z nich sięgają poziomem PGNiG Superligi mężczyzn oraz ambicjom śląskiego klubu.
[ad=rectangle]
Słowa te wywołały niemałą burzę w mediach, ale "Józek" już dzień później się z nich wycofał, przepraszając kolegów z zespołu. - Przeprosiłem kolegów, przyznałem, że powinienem im powiedzieć co myślę w szatni, a nie przed kamerami telewizyjnymi. Moje przeprosiny zostały przyjęte. Muszę jeszcze to odpokutować i coś im postawić, ale to dopiero w odpowiednim czasie - uśmiecha się lider zabrzańskiej drużyny.
- Cieszę się, że drużyna mi wybaczyła i nikt nie czynił mi wyrzutów. Jesteśmy zespołem, razem wygrywamy i razem przegrywamy. Wiem, że nie przystoi mi mówić takich słów, ale po meczu głowa była gorąca i czasami po takich meczach czy w pomeczowej euforii mówię różne bzdury, a wcale nie myślę co mówię. Muszę się jeszcze wiele nauczyć - posypuje głowę popiołem 39-latek.
W obronę czołową postać swojej drużyny, a przy tym drugiego szkoleniowca Trójkolorowych, wziął także pierwszy trener górniczej siódemki, Patrik Liljestrand. Szwed nie ukrywał, że cechy wolicjonalne "Józka" mu imponują.
- Rozmawialiśmy z Mariuszem po meczu i wie, że jego zachowanie było nie na miejscu. Jest on jednak w drużynie od kilku lat i dobrze wiemy, jaką klasę sportową prezentuje oraz jakim zawodnikiem jest z charakteru. To typ zwycięzcy i nie jest ważne, czy grałby w piłkę nożną, handball czy pokera - zawsze robiłby wszystko, żeby wygrać. Dlatego też w Szczecinie zdenerwował się po stracie punktu, który mógł dać nam podium - wyjaśnia trener brązowych medalistów minionego sezonu.