Michał Przybylski: Na początku mieliśmy problemy z agresywną obroną MTS-u Chrzanów

W sobotę KSSPR Końskie pokonał MTS Chrzanów. Mający nóż na gardle chrzanowianie w pierwszych minutach gry zaskoczyli wicelidera rozgrywek agresywną obroną.

Początek pojedynku KSSPR Końskie - MTS Chrzanów miał niespodziewany przebieg. - MTS walczy o utrzymanie i dla nich każdy punkt jest na wagę złota, dlatego przyjechali do Końskich szukać niespodzianki i urwania nam choćby punktu. Zaczęli mecz dużo lepiej od mojego zespołu. Mieliśmy problemy z ich agresywną obroną i ciężko było dojść do pozycji rzutowej. O ile do obrony i gry bramkarza nie mogłem mieć zastrzeżeń, to w ataku graliśmy zbyt nerwowo i często robiliśmy proste błędy oddając przeciwnikowi piłkę za darmo - mówi trener konecczan Michał Przybylski.
[ad=rectangle]
Losy meczu odwróciły się po kilkunastu minutach gry i gospodarze zeszli na przerwę z 5-bramkową zaliczką. - W drugiej połowie, po dobrym początku w naszym wykonaniu, dałem odpocząć podstawowym graczom i ostatnie 10 minut miała okazję pograć sama młodzież, która pomimo kilku prostych błędów utrzymała przewagę wypracowaną wcześniej przez tych bardziej doświadczonych. Należy pochwalić za grę Artura Rurarza i Krzysztofa Słonickiego, którzy przystąpili do tego meczu osłabieni chorobą. Cieszy dobra gra w bramce Patryka Wnuka, który musiał sobie radzić sam w tym meczu, ponieważ Przemek Witkowski podkręcił kostkę na czwartkowym treningu. Na dobrą grę bramkarza pracowała jednak cała obrona i to był główny powód naszego wysokiego zwycięstwa - dodaje Przybylski.

W sobotę przed jego podopiecznymi kolejne wyzwanie. - Nie ukrywam, że mecz z Viretem w Zawierciu chciałbym zakończyć naszym zwycięstwem. Tak, aby do pojedynku z Siódemką Miedzią Legnica, jaki nas czeka za niemal dwa tygodnie, podejść z większym spokojem. Ale o punkty w Zawierciu będzie niezwykle ciężko, bo gra w tym zespole nasz wychowanek bramkarz Rafał Ratuszniak, który napsuł nam sporo krwi w meczu pierwszej rundy - kończy trener pierwszoligowca z Końskich.

Źródło artykułu: