Zawsze pojawia się moment zwątpienia - rozmowa z Jurijem Gromyko, kołowym Górnika Zabrze

- Wiedziałem od początku, że chcę zostać w Zabrzu, ale zawsze w takich sytuacjach pojawia się jakiś znak zapytania i moment zwątpienia - mówi w rozmowie Jurij Gromyko, kołowy Górnika Zabrze.

Marcin Ziach: Po niezłym dwumeczu z MMTS Kwidzyn zagracie o piąte miejsce. Wielu wróżyło jednak, że te zwycięstwa będą dla was wyższe i łatwiejsze.
Jurij Gromyko

: Wiedzieliśmy, że MMTS postawi nam trudne warunki, bo też, po latach słabszych rezultatów, chcieli zagrać o miejsce lepsze niż 7-8. Postawili nam się i walczyli do końca. Dwa razy wygraliśmy różnicą trzech bramek, choć mogło być lepiej. Najważniejsze jest to, że awansowaliśmy i gramy dalej.

Ty drugiego meczu nie dokończyłeś, bo już w pierwszej połowie doznałeś urazu.

- Dostałem mocno w kolano. Powiedziałem trenerowi, że - z racji naszej trudnej sytuacji kadrowej - nie chciałbym ryzykować pogłębienia się urazu. Umówiliśmy się, że jeśli będzie taka potrzeba, to wrócę na boisko i pomogę drużynie. Na szczęście chłopaki stanęli na wysokości wyzwania i nasz cel zrealizowali.
[ad=rectangle]
Na kole - wobec kontuzji Marka Daćko - zastąpić musiał się Adrian Niedośpiał. Jak oceniasz jego występ?

- Pokazał się z dobrej strony, tym bardziej, że to nie jego pozycja. Zrobił jednak to, co do niego należało. Rzucił kilka ważnych bramek i pomógł nam w tym awansie. Naszą siłą jest zespół. Kiedy jeden ma kontuzję, to zastępuje go ktoś inny i umie tę lukę uzupełnić. Tak to powinno wyglądać.

Patrząc na wasze ostatnie wyniki i serię trzech zwycięstw z rzędu, żałujecie, że nie jest wam dane grać o brązowy medal?

- Cały czas tego żałujemy i szkoda nam sezonu, który przegraliśmy tymi dwoma porażkami. Przez prawie cały sezon graliśmy o  podium i byliśmy na trzecim miejscu na koniec fazy zasadniczej, a i tak zajmiemy co najwyżej miejsce piąte. To nie jest sprawiedliwe, ale takie są zasady. Nie pozostaje nam nic innego jak walczyć dalej. Szkoda, ale nic z tym nie zrobimy. Trzeba żyć i patrzeć w przyszłość.

O piąte miejsce zagracie z PGE Stalą Mielec, która nie należy dla was do rywali szczególnie wymagających. Wygrywaliście ostatnio seriami...

- Każdy mecz to inna historia i każdy trzeba rozegrać na nowo. Nie można żyć tym co było i już przed meczem stawiać w ciemno jak się to skończy. Czekają nas dwa ciężkie, a dla kibiców ciekawe mecze.

Jurij Gromyko wierzy, że z Górnikiem Zabrze osiągnie sukces
Jurij Gromyko wierzy, że z Górnikiem Zabrze osiągnie sukces

Myślisz, że mielczanie - podobnie jak Azoty Puławy - nagle odwrócą losy rywalizacji i mogą wam realnie zagrozić w walce o piątą lokatę?
-

Każdy zespół chce wygrać i może to uczynić, kiedy ty wychodzisz nie skoncentrowany na sto procent. My mamy kłopoty kadrowe, bo wielu ważnych zawodników jest kontuzjowanych. Z nimi w składzie na pewno bylibyśmy silniejsi, a może gralibyśmy o inne cele. Polska liga jest silna i tutaj nie ma łatwych rywali. A Stal, to już w ogóle w każdym meczu walczy na całego.

Boisz się, że tak wąską kadrą możecie w dwóch ostatnich meczach sezonu nie dać rady ekipie z Mielca?

- W tym sporcie zawsze tak jest, że jakiś zawodnik jest kontuzjowany. To sport kontaktowy i nigdy nie można wykluczyć urazów. Sytuacja, w której się obecnie znajdujemy nie jest dla nas komfortowa. Kadra jest wąska, pojawia się zmęczenie. Wiemy jednak, że to już końcówka i taki jest sport, że czasami brakuje sił. Trzeba wziąć się w garść i grać do końca.

Wahałeś się nad swoją przyszłością w Zabrzu? Długo rozmawiałeś o nowym kontrakcie i podpisałeś go dopiero w połowie maja.

- Wiedziałem od początku, że chcę zostać, ale zawsze w takich sytuacjach pojawia się jakiś znak zapytania i moment zwątpienia. Mnie się w Zabrzu podoba, szybko się zaaklimatyzowałem. Chcę w Górniku grać i sięgać po trofea. Po to w klubie zostaję.

Nie jest tajemnicą, że miałeś propozycje z innych klubów. Nie zdecydowałeś się jednak ich przyjąć.

- Alternatywnych ofert nie brakowało, ale nie ma o czym gadać. Przemyślałem wszystko, porozmawiałem z rodziną i podjąłem decyzję, że zostaję w Górniku. Reszta już nie ma znaczenia.

Latem zapowiada się mała rewolucja kadrowa, stąd cele drużyny na nowy sezon nie są tak jasne jak dotychczas.

- Zawsze tak jest, że jacyś zawodnicy odchodzą, inni przychodzą. Nie mamy na to wpływu i nie powinniśmy się tym kierować. Ja skupiam się na grze, a na budowie silnej drużyny koncentrują się działacze i trenerzy. Nie wiadomo kto zastąpi zawodników, którzy od nas odejdą. Może będziemy silniejsi niż dotychczas i zdobędziemy brąz w cuglach?

Źródło artykułu: