- Zagraliśmy dobre zawody - nie kryje Marcin Smolarczyk, który pełnił tego dnia obowiązki pierwszego trenera legionowskiej drużyny. Sobotnie zawody z wysokości trybun obserwował Robert Lis. Było to efektem kary nałożonej na szkoleniowca KPR-u RC pod koniec poprzedniego sezonu po meczu z Meble Wójcikiem Elbląg.
Legionowianie we Wrocławiu pokazali się z dobrej strony. Gracze beniaminka od początku do końca meczu prowadzili. - Popełnialiśmy mało błędów w ataku, co owocowało dobrymi sytuacjami rzutowymi, które w pierwszej połowie i na początku drugiej wykorzystywaliśmy - relacjonuje Smolarczyk.
Nerwowość w szeregi KPR-u RC wkradała się dopiero wówczas, gdy kilka piłek odbił Krzysztof Szczecina. - Mieliśmy przewagę pięciu goli, ale rywale zdobyli cztery bramki z rzędu - przypomina trener. - Lepiej wytrzymaliśmy wojnę nerwów, która była też udziałem Śląska. Chłodne głowy zafunkcjonowały, wyprowadziliśmy kilka skutecznych kontr z przechwytów oraz błędów rywali i stąd taki wynik.
- Mamy cztery bramki na plus i bardzo się z tego cieszymy, choć ta różnica nie oddaje przebiegu zawodów - podsumowuje Smolarczyk. Legionowianie w kolejnym ligowym meczu stawią czoła Orlen Wiśle Płock. Beniaminek z wicemistrzami Polski zagra w środę o 20:00 na własnym parkiecie.