Wicemistrzowie Polski dzięki wygranej w Zlatorog Arenie wykonali poważny krok w kierunku fazy TOP 16. Wisła do Celje pojechała podbudowana niedawnym ligowym zwycięstwem nad Stalą Mielec, niemniej w rywalizacji z ekipą Kozłów wcale nie była stawiana w roli faworyta. Płocczanie nigdy wcześniej nie zwyciężyli bowiem w Słowenii, a ich sobotni rywale w minionych latach nieraz zatrzymywali już we własnych progach czołowe europejskie drużyny.
Nafciarze od samego startu rywalizacji chcieli udowodnić swych przeciwnikom, że do Polski zamierzają powrócić z kompletem punktów. Wiślacy zaczęli mecz niezwykle ambitnie, każdą akcję rywala starając się przerwać w twardy i zdecydowany sposób. To zaskoczyło gospodarzy, którzy początkowo nie potrafili znaleźć sposobu na płocką defensywę i dobrze dysponowanego Rodrigo Corralesa.
W 5. minucie Orlen Wisła prowadziła już 4:1. Nafciarze każdą odebraną rywalowi piłkę zamieniali na kontratak, a w ataku pozycyjnym nie mieli najmniejszego problemu z dochodzeniem do dogodnych sytuacji rzutowych. Umiejętnie grą drugiej linii wicemistrzów Polski dowodził Dmitrij Żytnikow, a praktycznie każde podanie na trafienia zamieniali Valentin Ghionea i Ivan Nikcević. Dzięki temu przewaga Wisły regularnie rosła.
W 13. minucie Dan-Emil Racotea powiększył prowadzenie Nafciarzy do stanu 10:5, a osiem minut później wicemistrzowie Polski wygrywali już 13:7. Sfrustrowany grą swych podopiecznych Branko Tamse poprosił wówczas o drugą przerwę na żądanie, jednak jego uwagi nie przyniosły żadnej zmiany w grze Celje. Wisła doskonale wytrącała rywalom z rąk wszystkie atuty i jeszcze przed przerwą odskoczyła na siedem goli przewagi (16:9).
Po pierwszej połowie nic nie wskazywało na to, by płocka drużyna mogła stracić na parkiecie mistrza Słowenii choćby punkt. Wisła dominowała, a losy rywalizacji wydawały się już dawno przesądzone. Wysokie prowadzenie uśpiło jednak nieco podopiecznych Manolo Cadenasa na starcie drugiej części zawodów. Celje szybko zdobyło kilka bramek i już w 39. minucie traciło do Nafciarzy tylko trzy trafienia (16:19). To zwiastowało spore emocje w końcówce.
Wisła w drugiej połowie w niczym nie przypominała drużyny sprzed przerwy. Płocczanie niezwykle męczyli się w ataku, gdzie często stawiali na nieprzynoszące dobrych efektów indywidualne rozwiązania. Rywale natomiast nabierali rozpędu, nie tylko wyprowadzając zabójcze kontry, ale też coraz lepiej radząc sobie w ataku pozycyjnym.
W 46. minucie po golu Luki Zvizeja gospodarze przegrywali już tylko 19:21 i taką stratę mieli też do Wisły jeszcze w 53. minucie. Nafciarze w końcówce odzyskali na szczęście skuteczność. Kilka interwencji zanotował w bramce Marcin Wichary, a trafienia Racotei i Nikcevicia wyprowadziły Wisłę w 55. minucie na prowadzenie 26:22. Celje do samego końca ambitnie walczyło o odwrócenie losów spotkania, lecz gol Michała Daszka na półtorej minuty przed ostatnią syreną przypieczętował wygraną płockiego zespołu.
Dzięki triumfowi w Celje Wisła awansowała w tabeli grupy A na miejsce premiowane grą w fazie TOP 16. Kolejnym rywalem wicemistrzów Polski w Lidze Mistrzów będzie THW Kiel. Spotkanie zaplanowane zostało na 10 października.
3. kolejka Ligi Mistrzów, grupa A:
Celje Pivovarna Lasko - Orlen Wisła Płock 25:28 (10:17)
Celje: Lesjak, Gajić - Blagotinsek 4, Ivić, Babarskas 1, Janc 2, Razgor 4, Marguc, Poteko, Potocnik, Kodrin 1, Patrianova 3, Dobelsek, Mlakar 6, Zvizej 4.
Karne: 0/0.
Kary: 4 min.
Orlen Wisła: Corrales, Wichary - Daszek 4, Racotea 3, Wiśniewski, Pusica, Ghionea 3, Rocha 2 (2/2), Zelenović 4, Montoro 1, Tarabochia 2, Nikcević 4, Żytnikow 5.
Karne: 2/2.
Kary: 8 min.
Kary: Celje - 4 min. (Blagotinsek - 4 min.); Orlen Wisła - 8 min. (Pusica - 4 min.; Zelenović, Racotea - po 2 min.).
Sędziowali:
Peter Brunovsky oraz Vladimir Canda (Słowacja).
Delegat EHF: Wiktor Poładenko (Rosja).
Nie ma drużyn niezwyciężonych, a nuż...