- Bardzo liczymy na Nikolę Kedzo przy rzutach z dystansu - mówił tuż przed rozpoczęciem sezonu Janusz Maksym, prezes Gwardii. W pierwszych ośmiu występach w PGNiG Superlidze, postawa mierzącego ponad 2 metry wzrostu Chorwata pozostawiała jednak wiele do życzenia. Zawodnik, który miał być główną armatą opolskiego zespołu, zdobył jak dotąd zaledwie 10 bramek. Sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że stać go na więcej, ale na swoją dyspozycję fizyczną raczej nie narzeka.
- Jestem odpowiednio przygotowany. Rafał jest dobrym szkoleniowcem i trenujemy przy nim bardzo efektywnie. Fizycznie czuję się dobrze, ale muszę się jeszcze zgrać z drużyną oraz przyzwyczaić się do stylu preferowanego w Superlidze. Przed rokiem, gdy występowałem w lidze katarskiej, w drużynie składającej się z 6 bądź 7 graczy z Bałkanów, grało się znacznie twardziej niż w Polsce. Kiedy się zaadaptuję, mogę dać Gwardii więcej niż obecnie - skomentował Nikola Kedzo.
Chorwacki szczypiornista jest prawdziwym obieżyświatem. Już zanim trafił do Opola występował bowiem w klubach z siedmiu różnych krajów - Chorwacji, Hiszpanii, Niemiec, Węgier, Macedonii, Rumunii i Kataru. W 2005 roku, w wieku 17 lat, trafił do słynnego wówczas BM Ciudad Real, lecz w czołowym hiszpańskim klubie nie zagrzał miejsca na dłużej. Praktycznie za każdym razem, kiedy występował za granicą, zmieniał pracodawcę po roku bądź nawet szybciej.
- Z Chorwacji wyjechałem do BM Ciudad Real, ale później klub ten wysyłał mnie do innych drużyn, w celu możliwości grania. W dalszej części kariery bardzo często miałem pecha, trafiając do drużyn zmagających się akurat z problemami finansowymi, między innymi do Metalurga Skopje. A jeśli ktoś nie płaci ci przez sześć bądź siedem miesięcy, to co można zrobić? - wyjaśnił 27-letni zawodnik.
Przed startem obecnego sezonu, w Gwardii również było głośno o zawirowaniach finansowych. Obecnie jednak sprawa nieco ucichła, a Chorwat jest zadowolony z poziomu, jaki zastał zarówno w lidze, jak i w swoim zespole. - Superliga z roku na rok jest coraz lepsza, występuje w niej wiele dobrych drużyn. Mój zespół również jest mocny, ale wraz z kolegami musimy to udowodnić w kolejnych meczach, poprawiając naszą grę, ponieważ straciliśmy już kilka punktów - podsumował Kedzo.