Masłowski na parkiecie pojawił się po dziesięciu minutach. Wejście zawodnika Azotów Puławy odmieniło grę polskiej drużyny. Podopieczni Michaela Bieglera w ataku zaczęli grać spokojnie i z rozwagą. Nasz zespół szybko odrobił straty i wyszedł na prowadzenie, którego nie oddał do końca meczu.
Jak 27-latek ocenia swój występ? - Nie było najgorzej. Pojawiło się jednak parę mankamentów. Na pewno mam nad czym pracować - przyznaje. - W kilku sytuacjach mogłem zachować się inaczej. Szybciej podać, zachować więcej zimnej głowy. Cieszę się jednak, że dostałem dużo minut. Zdobywam doświadczenie, a za szanse staram się odwdzięczać dobrą grą.
Masłowski meczem z Rosją udowodnił, że warto mu zaufać. On sam na dwa miesiące przed finałami mistrzostw Europy w kadrze wciąż nie czuje się jednak pewniakiem. - O to trzeba pytać trenera - podkreśla. - Jest szkielet zespołu, inni wciąż walczą. Na pewno w kadrze panuje zdrowa rywalizacja. Nikt nikomu nie podkłada nóg, a atmosfera jest wyśmienita.
Kolejnym testem będzie dla niego mecz z Hiszpanią (niedziela, 20:00). Masłowski tym spotkanie rozpocznie najprawdopodobniej w podstawowym składzie.
Kamil Kołsut z Gdańska