MMTS Kwidzyn urwał punkt w Zabrzu. Strzelecka kanonada "Józka"!

Górnik Zabrze po zaciętym boju podzielił się punktami z MMTS-em Kwidzyn. Motorem napędowym śląskiej drużyny był w tym meczu Mariusz Jurasik, który bombardował bramkę kwidzynian. To jednak goście mogli zgarnąć całą pulę.

Przed przerwą reprezentacyjną szczypiorniści Górnika Zabrze długo męczyli się we własnej hali z KPR RC Legionowo. Bramkę dającą zwycięstwo i dwa punkty w starciu z beniaminkiem rzucając już po końcowej syrenie. W starciu z MMTS Kwidzyn ostatnia akcja meczu mogła ich punktu pozbawić.

Batalia z ekipą z Pomorza była dla ekipy Mariusza Jurasika i Marka Kąpy okazją do zatarcia nie najlepszego wrażenia z poprzedniego spotkania. Nieprzewidywalny zespół z Kwidzyna potrafił w tym sezonie napędzić strachu ekipom z czołówki PGNiG Superligi Mężczyzn i w Zabrzu było podobnie.

Zawody gospodarze rozpoczęli - podobnie jak z legionowianami - w dość eksperymentalnym zestawieniu. Tym razem determinowały to jednak liczne urazy podstawowych graczy zabrzan. Na parkiecie zameldowali się od pierwszej syreny m.in. Przemysław Witkowski, Tymoteusz Piątek, Maciej Ścigaj, Remigiusz Lasoń i Andrzej Kryński. Zabrzanie w tym składzie nie radzili sobie jednak najlepiej i z czasem na parkiecie coraz częściej pojawiał się "Józek".

Kwidzynianie z kolei poczynali sobie bez kompleksów i dość szybko wyszli na dwie bramki przewagi, dystans ten utrzymując przez większą część pierwszej połowy. Czołową postacią gości był Adrian Nogowski, który skutecznie wykańczał szybkie kontry przyjezdnych. Nieźle poczynał sobie też między słupkami Paweł Kiepulski, który wybronił m.in. dwa rzuty karne.

W końcówce premierowej odsłony wynik jednak znów był na styku. Górnik odrobił większość strat (14:15) i był na najlepszej drodze do wyrównania. Dzięki skutecznej pogoni miejscowi zdołali wyrównać stan meczu i na przerwę gracze obu drużyn schodzili przy wyniku 17:17.

W drugiej połowie obraz gry się odwrócił. Zaraz po zmianie stron Trójkolorowych na prowadzenie wyprowadził Andrzej Kryński, a w kolejnych minutach skuteczny był także Jurasik, dzięki czemu zabrzańska ekipa wyszła na dwubramkowe prowadzenie (22:20).

Od tej chwili górniczy zespół przez większość drugiej połowy nie pozwolił już dojść rywalom na dystans mniejszy niż dwie bramki, zazwyczaj prowadząc różnicą 3-4 trafień. Wiodącą postacią Górnika był "Józek", który raz za razem bombardował bramkę kwidzynian.

Goście wrócili do równowagi w końcowych fragmentach spotkania. Na sześć minut przed końcową syreną w Zabrzu znów był bowiem remis. Po prostym błędzie Górnika w ataku pozycyjnym sam z piłką wyszedł Nogowski i bez problemu doprowadził do wyrównania (31:31). To zwiastowało niezwykle emocjonującą końcówkę i świadkami takiej kibice przy Wolności też byli.

Znów trafił Jurasik (33:32), a dwie świetne interwencje w ostatnich minutach gry zanotował Mateusz Kornecki m.in. broniąc rzut karny. Młody golkiper Górnika nie zdołał jednak sztuki tej powtórzyć w 60. minucie zawodów i na tablicy wyników znów był remis (33:33).

O losach meczu rozstrzygnąć mogły dwie ostatnie akcje. Najpierw - na 18 sekund przed końcową syreną - o czas poprosił trener Kąpa. Wskazówki przekazane przez szkoleniowców spaliły jednak na panewce, bo zagrywaną przez Lasonia piłkę przejął Maciej Pilitowski i popędził na bramkę gospodarzy, będąc sam na sam z Korneckim. To jednak bramkarz Górnika wyszedł zwycięsko z tego starcia i ostatecznie mecz zakończył się podziałem punktów.
 
Górnik Zabrze - MMTS Kwidzyn 33:33 (17:17)

Górnik: Witkowski, Kicki, Kornecki - Lasoń 4, Tomczak 4, Kryński 4, Gromyko 4, Piątek, Jurasik 13, Gliński 1, Ścigaj 3.
Kary: 12 min.
Karne: 3/6.

MMTS: Kiepulski, Dudek - Genda, Zadura, Kryszeń 2, Peret 3, Szpera 1, Klinger 8, Rosiak 1, Nogowski 10, Pilitowski 1, Seroka 5, Potoczny 2, Janiszewski.
Kary: 10 min.
Karne: 6/8.

Kary: Górnik - 12 min. (Piątek, Ścigaj - po 2 min, Lasoń, Jurasik - po 4 min); MMTS - 10 min. (Kryszeń, Szpera, Seroka - po 2 min, Rosiak - 4 min).

Sędziowie: Andrzej Chrzan, Michał Janas (Tarnów).

Widzów: 700.

Źródło artykułu: