Monika Kobylińska: Każda zna swoje nuty, ale jak trzeba potrafimy zaśpiewać w chórze

W sobotę reprezentacja Polski meczem z Kubą rozpocznie mistrzostwa świata. Monika Kobylińska już w ostatnim roku przeszła długą drogę i może być tajną bronią Kima Rasmussena.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

W ostatnim starciu z Czarnogórą Monika Kobylińska zagrała dwa różne spotkania. Po przeciętnym początku, była bohaterką samej końcówki. - Podczas rozgrzewki wyczuwałam lekkie napięcie, ale po gwizdku nie było już mowy o stresie. Pierwsze akcje przeprowadziłam nawet zbyt odważnie i dokonałam złych wyborów. Nie było to efektywne dla drużyny. W drugiej połowie realizowałam zespołowe działania i przyniosło to już pozytywny skutek. Jestem natomiast zadowolona z gry w obronie zarówno swojej, jak i koleżanek z drużyny - powiedziała prawa rozgrywająca reprezentacji Polski i Vistalu Gdynia.

Urodzona w 1995 roku szczypiornistka już w sobotę zadebiutuje w mistrzostwach świata. - Istotnie, stoję przed szansą debiutu na wielkiej imprezie. Kontuzje uniemożliwiły mi taki udział, kiedy reprezentowałam Polskę w kategoriach młodzieżowych. Mam za sobą tylko udział w Otwartych Mistrzostwach Europy w Goeteborgu w 2012 roku. Mam z tego turnieju miłe wspomnienia i również teraz spodziewam się pozytywnych emocji. Przeżyłam tam radość po tym, jak pokonałam Norweżki. Nie pogniewam się, gdy podobne przeżycie będę miała w Danii - dodała Kobylińska.

Prawa rozgrywająca również w lidze gra na tej samej pozycji, co Aleksandra Zych. W Vistalu Gdynia obie szczypiornistki się uzupełniają. - W lidze rozgrywamy mecze raz, bądź dwa razy w tygodniu. Na mistrzostwach świata czeka nas dużo więcej spotkań i rotowanie składem jest niezbędne. Trener z pewnością tak pokieruje zespołem, by wszystkie zawodniczki dysponowały siłami do ostatniego meczu. Oby tych spotkań było jak najwięcej. Nagramy się wtedy z Olą a do bólu - zaśmiała się szczypiornistka klubu z Trójmiasta.

Przed Polkami poza meczami z innymi drużynami z Europy, starcia z ekipami z którymi na co dzień nie mają możliwości grania. - Zespoły z Afryki, Azji, czy Ameryki Południowej grają nieco szybciej. To sprawne i dobre technicznie zawodniczki, które do tego są nieprzewidywalne. Do każdego rywala musimy podchodzić tak samo. Bez względu na rasę, kolor skóry, czy język jakim się posługuje zasady są takie same - na koniec trzeba zdobyć przynajmniej jedną bramkę więcej. Jeśli chodzi o te bardziej egzotyczne drużyny, grałam przeciwko Chinkom i trenowałam wspólnie z Brazylijkami. Jakie są różnice, skoro piłka ręczna jest kobietą - spytała retorycznie szczypiornistka.

Zawodniczka reprezentacji Polski ma ułatwione zadanie, gdyż jeszcze w ubiegłym sezonie grała obok Iwony Niedźwiedź, a aktualnie gra razem z Anetą Łabudą i Patrycją Kulwińską. - Gram długo z Anetą Łabudą, do tego znamy się z Patrycją Owenem Kulwińską. Już drugi sezon wspólnie gramy dla Vistalu. Z Iwoną Niedźwiedź przeżyłam natomiast swój jak dotąd najlepszy sezon w karierze. Myślę, że potrafimy się ze sobą zgrać. Spróbujemy to, co pokazujemy na podwórku klubowym przekłuć na potrzeby reprezentacji Polski. Wierzę, że w kadrze potrafimy zagrać wspólnie. Reprezentacja, to grupa solistek. Każda z nas zna nuty i swój instrument, ale jak trzeba, potrafimy też zaśpiewać w chórze - zakończyła Monika Kobylińska.

Czy Monika Kobylińska jest w stanie już teraz być jedną z liderek reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×