Obie drużyny mecz rozpoczęły beztrosko. Na parkiecie trwała wymiana ciosów, w której najlepiej odnaleźli się Fabio Chiuffa oraz Andreas Cederholm. Bramek było mnóstwo, a na prowadzeniu przez kilkanaście minut utrzymywali się Brazylijczycy.
Szwedzi dopiero po kwadransie uszczelnili mur obronny. Dobrym rozwiązaniem okazała się strefa 5:1 z wysuniętym Jonasem Kallmanem. Rywale zaczęli się gubić, co zaowocowało kontrami. Podopieczni Staffana Olssona i Oli Lindgrena nie tylko odrobili straty, ale jeszcze przed przerwą wypracowali czterobramkową przewagę.
Z dobrej strony na tle Brazylijczyków pokazał się Andreas Nilsson. Wysoka obrona rywali sprawiła, że piłka do obrotowego docierała bardzo często, a ten z pojedynków z bramkarzami wychodził obronną ręką.
Zespół z Ameryki Południowej do gry wrócił po przerwie. Kwadrans przed finałową syreną było już tylko 23:22. Szwedzi zaczęli się gubić w ataku, a dużą klasę między słupkami udowodnił Mike Santos. Skandynawowie w ciągu piętnastu minut zdobyli tylko trzy gole. Rywale ich niemoc wykorzystali bezlitośnie, odnosząc zasłużone zwycięstwo.