Doświadczony golkiper zagrał w piątek słabo. W pierwszej połowie tylko raz zderzył się z piłką, po przerwie długo nie mógł zanotować skutecznej interwencji. "Wrócił" do bramki w najważniejszym momencie i w samej końcówce obronił dwa rzuty karne.
Bez pomocy bramkarzy Polacy długo nie byli w stanie przejąć inicjatywy. Pierwsza połowa w ich wykonaniu była przeciętna, to rywale nadawali ton zmaganiom. - Serbowie byli bardzo dobrze przygotowani w obronie. Nie potrafiliśmy rozpędzić piłki, przeciwnicy znali nasze drogi poruszania i faulami przerywali nasze ataki. My natomiast pozwalaliśmy im grać piłką, dzięki czemu po dwóch czy trzech krzyżówkach oddawali rzut z dogodnych pozycji - wspominał Szmal.
Obraz gry uległ dopiero na początku drugiej połowy. Polacy przejęli wtedy inicjatywę i w krótkim czasie wyszli ze stanu 14:15 na prowadzenie 21:18. - Karol mógł już wtedy zrobić te "swoje" trzy kroki i oddać rzut, wyglądało to zdecydowanie lepiej. Po przerwie zagraliśmy tak, jak Serbowie w pierwszej połowie. I tak właśnie musimy się prezentować, choć wiadomo, że przeciwnicy będą się na to przygotowywać - dodał.
Przed startem turnieju 37-letni golkiper stwierdził w rozmowie z WP SportoweFakty, że największym problemem serbskiego zespołu jest nieodpowiednie przygotowanie wydolnościowe. Jego słowa znalazły potwierdzenie w piątkowym meczu.
- Serbowie tak naprawdę niczym szczególnym nas nie zaskoczyli. Podkreślaliśmy, że mają mocny rzut z drugiej linii i w tym elemencie spisywali się bardzo dobrze. Większość bramek zdobyli przecież zawodnicy, o których wiedzieliśmy praktycznie wszystko. Po przerwie sprawdziło się jednak to, co podkreślałem przed turniejem. Z każdą minutą ich wydolność i precyzja gasły. Im tych dwóch elementów zabrakło. My wytrzymaliśmy i tylko dzięki temu wygraliśmy ten mecz jedną bramką - ocenił kapitan Biało-Czerwonych.
Na starcie turnieju Polacy nie oszczędzili kibicom nerwów. Niemal już standardowo, tak jak to miało miejsce na ostatnich wielkich turniejach, mecz wygrali dopiero w samej końcówce. - Powiedzmy sobie tak - wszystkie nasze mecze są bardzo emocjonujące. Teraz znowu nie zawiedliśmy i mam nadzieję, że cały czas naszym występom będą towarzyszyć takie pozytywne wrażenia. Jak każdy mecz mamy wygrywać jedną bramką, to niech idzie jak po grudzie - zakończył 37-latek.
Dziennikarze WP SportoweFakty po Polska-Serbia: Kibice nie wiedzieli, co się dzieje. Trzeba było ich poderwać