Macedonia to Kirył Łazarow, a Kirył Łazarow to Macedonia. Jeżeli zatrzymasz gwiazdę Barcelony, jesteś w domu. Jeżeli nie - masz poważny kłopot.
Żaden zawodnik na wielkich turniejach nie rzuca tak często i tak skutecznie, jak 35-letni gwiazdor. Podczas meczu z Francuzami na bramkę Thierry'ego Omeyera zamierzył się aż siedemnaście razy! W piłce ręcznej już dawno dorobił się profesury, a na jego renomie korzystają inni. Łazarow nie tylko trafia i dogrywa, ale też - momentami przede wszystkim - ściąga na siebie uwagę obrońców, z czego korzystają koledzy.
Biało-Czerwoni podkreślają, że Macedonia ma też innych graczy wartych uwagi. Bez swojego lidera znaczą oni jednak niewiele. Zabrać drużynie z Bałkanów Łazarowa, to jakby jednocześnie wyciąć ze składu Polaków Michała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego.
Z Francją Macedończycy zagrali dobrze (ostatecznie przegrali 23:30). - Wynik nie oddaje przebiegu meczu - przyznaje w rozmowie z WP SportoweFakty rozgrywający mistrzów świata, Daniel Narcisse. Jego zespół dopiero w ostatnich minutach zbudował sobie kilkubramkową przewagę, przez trzy kwadranse na boisku walka była wyrównana, a trup ścielił się gęsto.
Piętą achillesową zespołu z Bałkanów jest powrót do obrony. Macedończycy zawsze dokonują dwóch zmian: na ławce siadają Łazarow oraz obrotowy. Statystyk polskiej kadry Łukasz Kalwa przed startem turnieju wskazywał także, że podopieczni Ivicy Obrvana rzadko grają z kontrataku. Starają się raczej zwalniać grę, by spokojnie dokonać zmian na parkiecie.
Polacy do meczu przystąpią w najmocniejszym składzie. Podczas sobotniego treningu Biało-Czerwoni byli zrelaksowani, uśmiechnięci. Najwięcej powodów do radości miał lekarz kadry Rafał Markowski - na turnieju, w którym zespół po pierwszym meczu byłby w tak dobrej formie zdrowotnej, nie był jeszcze nigdy.
Nasza drużyna z Macedonią mierzyła się jak dotąd trzy razy - bilans mamy fatalny, przegrywaliśmy wszystko. Teraz też łatwo nie będzie. Rywale w obronie grają wysoko i agresywnie. Polska takich sytuacji nie lubi. - Dwójki wyjdą na pewno wysoko, będziemy musieli więc ruszyć nasze koło - zapowiada rozgrywający, Rafał Gliński.
Jeżeli zespół Obrvana awansuje do następnej rundy, dwa punkty za ewentualne zwycięstwo podopieczni Michaela Bieglera zabiorą za sobą. Miejsca na wpadkę nie ma. Margines błędu lepiej zachować na kolejne mecze.
Kamil Kołsut z Krakowa
Przemysław Krajewski: Przed nami kolejny horror