Norwegowie słabo zaczęli mecz przeciwko reprezentacji Chorwacji. Po 11 minutach ekipa z Bałkanów prowadziła 7:3, grała zdecydowanie skuteczniej i popełniała mniej błędów. Wydawało się, że Chorwaci sięgną po drugie przekonujące zwycięstwo na mistrzostwach Europy. Jednak reprezentanci Norwegii znacznie polepszyli swoją grę i na przerwę schodzili ze stratą tylko jednego gola do rywali.
Po przerwie Wikingowie byli już zdecydowanie lepszą drużyną, która popełniała mniej błędów. Norwegowie dobrze spisywali się w defensywie i zmuszali przeciwników do ryzykownych zagrań. - To był ciężki mecz. Chorwacja była lepszą drużyną w pierwszej połowie, ale w drugiej połowie zagraliśmy zdecydowanie lepiej w obronie. To był bardzo równy mecz - powiedział trener reprezentacji Norwegii, Christian Berge.
Bohaterem Norwegów był Espen Christensen, który w drugiej połowie strzegł dostępu do bramki swojej drużyny. 31-letni golkiper obronił 8 z 21 rzutów rywali, co dało mu 38 proc. skutecznych interwencji. - Chorwacja postawiła trudne warunki. Jesteśmy bardzo szczęśliwi z odniesionego zwycięstwa. Dobrze graliśmy w ofensywie. W dodatku świetnie w bramce w drugiej połowie spisywał się Christensen - chwalił swojego kolegę z drużyny drugi z bramkarzy, Ole Erevik.
Dzięki interwencjom Christensena Norwegowie mogli wyprowadzać kontry i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. - Espen popisał się kilkoma świetnymi interwencjami, które napędzały nas do lepszej gry. To były bardzo ważne momenty w tym spotkaniu. Po meczu z Islandią nie mogliśmy być zadowoleni, ale po starciu z Chorwacją mamy się z czego cieszyć - przyznał Erevik.
Po dwóch kolejkach w grupie B każdy z zespołów ma na swoim koncie po 2 punkty. W meczach decydujących o awansie do kolejnej fazy mistrzostw Europy Norwegowie zmierzą się z Białorusinami, a rywalem Chorwatów będą Islandczycy.
Łukasz Witczyk z Katowic