Ruch w 14. kolejce PGNiG Superligi Kobiet przegrał na własnym boisku z Łączpolem Gdańsk. Niebieskie całe spotkanie goniły wynik i nieomal dopięły swego, ale w ostatniej akcji meczu, przy stanie 25:26, nie zdołał pokonać bramkarki rywalek. - Przykro powiedzieć coś po takim meczu. W pewnym momencie uwierzyłyśmy już, że uda nam się wyszarpać ten punkt. W końcówce zabrakło nam już sił - oceniła Karolina Jasinowska.
Obrotowa była najskuteczniejszą zawodniczką meczu. Zdobyła 8 goli, z czego 7 skutecznie egzekwując rzuty karne. To w Chorzowie nie jest oczywistością, bo Niebieskie w tym sezonie miały ogromne problemu ze skutecznością rzutów z siódmego metra. - Pamiętam pierwszy mecz z trener Krystyną Wasiuk na ławce i wtedy karne kompletnie mi nie wyszły. A tym razem udało się wykonać bezbłędnie wszystkie, co bardzo cieszy - mówiła Jasinowska, jednocześnie żałując, że jej celne próby nie przyniosły Ruchowi nawet punktu. - Szkoda, że nie przełożyło się to na ostateczny rezultat. Ale taka już jest ta dyscyplina. W pewnym momencie pojawiła się seria niepotrzebnych błędów i nie dało się już tego odrobić.
Ruch w tabeli wciąż zajmuje 11. pozycję oznaczającą grę w barażach (ostatni KPR Jelenia Góra wciąż ma zerowy dorobek). - Chociaż nie potrafimy się przełamać, to czujemy, że ciężka praca jaką ostatnio wykonujemy przynosi efekty. Czekają nas teraz trudne spotkania, ale będziemy w każdym szukać punktów. Nie zwieszamy głów i walczymy dalej - podkreśla Jasinowska.
W środę Ruch czeka mecz z MKS Lublin, na terenie rywala. Początek spotkania w hali Globus o godzinie 18:00.