Liderka drużyny z Gdańska przyznaje: Nie czujemy się pewne play-offów

AZS Łączpol AWFiS Gdańsk od pewnego czasu zakotwiczył na 8. lokacie PGNiG Superligi Kobiet. Ma aż 6 "oczek" przewagi nad strefą spadkową, ale taki dystans wcale nikogo nie uspokaja.

W ostatniej kolejce PGNiG Superligi Kobiet AZS Łączpol AWFiS Gdańsk mierzył się w Szczecinie z tamtejszą Pogoń Baltica Szczecin. Wynik do przerwy 20:9 pokazał jak wiele dzieli drużyny, które w pierwszej rundzie podzieliły się punktami. - Szkoda, bo faktycznie pierwszą połową przegrałyśmy ten mecz. Za dużo było prostych błędów, strat piłek - przyznała tuż po meczu Karolina Siódmiak.

Rozgrywająca Akademiczek jako jedyna pokazała się z naprawdę dobrej strony. Zdobyła łącznie 10 bramek. Jej koleżanki zagrały lepiej po zmianie stron, ale, jak sama oceniła, gospodynie nie pozwoliły sobie na zbędne emocje. - Pogoń wykorzystywała natychmiast wszystkie nasze błędy, kontrując nas niemiłosiernie. W drugiej połowie z naszej strony wyglądało to już dużo lepiej, było znacznie mniej błędów, aczkolwiek ta przewaga 10 bramek była przez rywalki kontrolowana - stwierdziła.

Siódmiak i spółka mogły korzystać z rad udzielonych przez Monikę Stachowską, która przeszła właśnie z Pogoni Baltica do beniaminka ligi. - Ona trenowała na co dzień z tymi zawodniczkami, więc na pewno była pomocna, ale my z tej pomocy niestety nie skorzystałyśmy. Było to widać, zbyt duża liczba błędów zdecydowała o wyniku - dodała bez ogródek bezapelacyjna liderka AZS-u.

Zapytana na koniec, czy gdańszczanki czują się już pewne utrzymania pierwszej "ósemki", odpowiedziała. - Myślę, że jednak nie. Wynik pomiędzy zespołami z Chorzowa i Elbląga pokazał, że nic nie jest pewne. My przegrałyśmy z KPR-em, więc to jest troszkę mylne wrażenie. Jeśli same nie wywalczymy kolejnych punktów z zespołami, które są bliskie nas, to może być różnie - skwitowała na koniec.

Komentarze (0)