Gwardia Opole boryka się w ostatnich tygodniach z problemami finansowymi, jednak nie mają one wpływu na formę sportową zespołu. Zawodnicy Rafała Kuptela po zwycięstwie nad Śląskiem Wrocław awansowali na ósmą pozycję w tabeli.
Nawet przez moment zwycięstwo opolan nie było zagrożone. Szczególnie mogła podobać się gra rozgrywających. Śląsk nie miał recepty na rzuty Antoniego Łangowskiego i Kamila Mokrzkiego. Gwardia odniosła tym samym pierwsze zwycięstwo na wyjeździe w tym sezonie.
- Z całym szacunkiem dla Śląska, ale trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i powiedzieć, że rywale mają problemy kadrowe. Nie był to zatem wymagający przeciwnik. Dla nas to niezwykle ważne oczka w kontekście walki o ewentualne miejsce w ósemce. My też mieliśmy ostatnio swoje problemy i takie zwycięstwo dużo daje - przyznał trener Rafał Kuptel.
Na ciepłe słowa zasługują szczególne bramkarze. Pomimo zaledwie jednego nominalnego rozgrywającego w kadrze, wrocławianie dochodzi do pozycji rzutowych. Na posterunku był jednak Adam Malcher. W okolicach 40. minuty na parkiet wszedł Emir Taletović i oprócz kilku interwencji dał się zapamiętać z... dwóch trafień. Słoweniec skierował piłkę do bramki opuszczonej przez Krzysztofa Szczecinę. Śląsk podjął bowiem maksymalne ryzyko i w akcjach ofensywnych bramkarza zastępował gracz z pola.
- Nawet biorąc poprawkę na siłę ofensywną Śląska, to dwadzieścia straconych bramek jest dobrym wynikiem i dlatego uważam, że defensywa zagrała dobry mecz. Sporo sytuacji wybronili tez bramkarze - chwalił podopiecznych szkoleniowiec z Opola.