WP SportoweFakty: Po takim spotkaniu trudno jest coś z siebie wydusić. Zagraliście świetne zawody, a jednak musieliście przełknąć gorycz porażki.
Dean Bombac: Zagraliśmy wspaniale i nie zasłużyliśmy na porażkę. Zrobiliśmy w samej końcówce trzy, cztery proste błędy. Kilka razy fantastycznie bronił Sławek Szmal, później Vive zdobyło kilka łatwych bramek. Jest nam bardzo przykro. To jest właśnie sport. Tyle.
W kolejnej rundzie zmierzycie się z THW Kiel. Podobnie było rok temu.
- Mamy szansę na rewanż. Rok temu to oni wyrzucili nas z rozgrywek. Teraz musimy zrobić krok do przodu i ich pokonać. Nie będzie jednak łatwo.
W przyszłym sezonie zostanie pan zawodnikiem Vive. Podoba się panu gra w Polsce?
- Kiedy rozmawiałem z Vive, nie było żadnych problemów. Teraz w stu procentach skupiam się jednak na Picku. Nie myślę jeszcze o Vive. Jestem całym sercem, ciałem i duszą z moją ekipą. Chcę być w pełni profesjonalny, wypełniając obowiązujący mnie kontrakt. Gdy tylko sezon się skończy, zacznę myśleć o Kielcach.
Brał pan już pierwsze lekcje polskiego?
Nie. Jeszcze nie. Myślę, że zacznę latem.
W Segedynie jest pan absolutną gwiazdą zespołu, liderem. W Kielcach sytuacja jest inna. Będzie pan jednym z wielu. Rywalizacja na środku rozegrania jest bardzo mocna.
- Wybrałem Vive, bo chcę grać o najwyższe laury. Być na turnieju Final Four w Kolonii, wygrać Ligę Mistrzów. Wiem, że z chłopakami z Kielc mam szansę to osiągnąć. Nie przychodzę tu, by siedzieć na ławce. Chcę grać. Pragnę pomóc drużynie w zdobyciu LM. Wiem, że to ich marzenie.
Podobno pana idolem jest Uros Zorman. To prawda? W waszej grze widać dużo podobieństw. Uczeń przerósł już mistrza?
- Nie umiem powiedzieć, kto jest lepszy. Nauczyłem się od niego bardzo dużo, choćby podczas zgrupowań kadry. Lubiłem go podglądać. On jest wielkim graczem, trzy razy wygrywał Ligę Mistrzów, był w drużynie gwiazd na mistrzostwach Europy. Od dziesięciu lat jest wśród trzech najlepszych rozgrywających na świecie. Mam szczęście, mogąc z nim grać w reprezentacji. Teraz będziemy razem w klubie. Nie wiem, ile czasu wspólnie tu spędzimy. Może rok, może dwa. Przy Urosu na pewn stanę się jeszcze lepszy. Może nawet lepszy od niego.
W Kielcach spotka pan jeszcze jednego legendarnego środkowego rozgrywającego - Tałanta Dujszebajewa.
- Talant, gdy grał, był niezaprzeczalnie najlepszy. Wierzę, że nauczy mnie wielu nowych rzeczy. Z pewnością zna sporo zagrywek i tricków, które będą dla mnie zupełną nowością. Tutaj stanę się lepszym graczem.
Będzie pan wykonywał w Kielcach rzuty karne? Zawodnicy Vive mają z tym małe problemy.
- W Segedynie wykonuję rzuty karne, ale jeżeli w Vive się to zmieni, świat się nie zawali. Moja pozycja wymaga altruizmu. Jestem ostatnim, który powinien rzucać. Wszystko zależy od trenera. Jeżeli pozwoli mi wykonywać karne, to dobrze. Jeżeli nie, też będzie w porządku.
Na koniec, w trzech słowach: dlaczego Kielce?
- Bo wybrałem marzenia!
Rozmawiał Maciej Szarek
Petrochemia piszę co wi Czytaj całość