El. ME 2016. Kinga Achruk nie ukrywa: W piłce ręcznej trzeba kombinować

Zdjęcie okładkowe artykułu:  / PAP/Marcin Bielecki
/ PAP/Marcin Bielecki
zdjęcie autora artykułu

Pierwszej przegranej i to na własnym terenie doznały podopieczne Kima Rasmussena. Lepsze okazały się być Węgierki. Dwukrotnie odskoczyły na pięć bramek. Za drugim razem nie pozwoliły się dogonić.

Spotkanie eliminacyjne do mistrzostw Europy w piłce ręcznej pomiędzy Polską a Węgrami pokazało jak w sporcie na wysokim poziomie istotną rolę odgrywają detale. - Zdecydowanie tak było. Walczyłyśmy. Choć może wynik tego nie odzwierciedlał, mecz był zacięty. Do końca się nie poddawałyśmy. W pewnych momentach może zadrżała nam ręka. Nie wykorzystywałyśmy stuprocentowych sytuacji - stwierdziła tuż po meczu jedna z liderek zespołu Kinga Achruk.

W zapomnienie powinny pójść pierwsze minuty rywalizacji polsko-węgierskiej. Biało-Czerwone nie mogły wyjść z marazmu przez blisko kwadrans. - Niestety, może ta rozgrzewka była dla nas za krótka. Nie wiem co się stało, ale rzeczywiście w ten mecz nie weszłyśmy tak, jakbyśmy chciały. Węgierki nadały swoje tempo gry. To my musiałyśmy gonić - przyznała rozgrywająca.

Początek po zmianie stron nie był najgorszy. Pewna zmiana nastąpiła w obronie. Zawodziła jednak skuteczność. - W drugiej połowie wyszłyśmy do rywalek agresywną obroną 5:1. Myślę, że wtedy trochę zaskoczyłyśmy Węgierki, ale już po 10 minutach poradziły sobie z tym. Trzeba kombinować, to jest piłka ręczna. Każdy ma jakieś warianty do przećwiczenia. Myślę, że tego dnia zabrakło nam czasu - oceniła sama zainteresowana.

Achruk właśnie na problem ze zdobywaniem bramek i wykorzystywaniem nadarzających się okazji zwróciła główną uwagę. - Myślę, że obrona przez cały mecz wyglądała dobrze. Musimy się natomiast zastanowić nad naszym atakiem i wykończeniem akcji.

Czasu będzie jednak bardzo mało. Do spotkania rewanżowego dojdzie już w najbliższą niedzielę, 13 marca. Tym razem Polki nie będą faworytkami. - Może właśnie lepiej jak nie jesteśmy faworytkami. Gdy gramy z nożem na gardle, wychodzi nam wszystko znacznie lepiej. Wyjdziemy w tamtym meczu bez ciśnienia i się poprawimy - zaznaczyła reprezentantka Polski.

Na koniec nie chciała oceniać szans Biało-Czerwonych na awans do turnieju finałowego w Szwecji. Za plecami wydają się być potencjalnie słabsze zespoły. - Nie lubię się w ten sposób wypowiadać. Nie będę mówiła hop. Każdy mecz jest ważny i trzeba po prostu dobrze zagrać - skwitowała Achruk.

Zobacz wideo: #dziejesiewsporcie: fenomenalny gol w MLS

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Szymon05
13.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mimo porażki w Koszalinie wierzyłem w tą drużynę i byłem pewien że pokonają węgierki w drugim meczu :):) BRAWO DZIEWCZYNY !!!!