Nie od dziś wiadomo, że Gwardia nie dysponuje szeroką kadrą w meczach PGNiG Superligi rozgrywanych w 2016 roku. Na taką sytuację złożyło się zakończenie współpracy z rozgrywającymi Nikolą Kedzo i Ivanem Milasem w trakcie trwania rozgrywek. Podczas środowej konfrontacji przeciwko mielczanom doszło jednak do kuriozalnej sytuacji. W kadrze opolan znalazło się bowiem aż czterech bramkarzy!
- Nie jest łatwo. Na treningach nie mamy nawet po dwóch rozgrywających na każdą pozycję. Takie coś zdarza mi się po raz pierwszy w ekstraklasie. Trudno jest zatem nie tylko utworzyć dwa zespoły, ale także poćwiczyć rozwiązania defensywne i ofensywne. Sytuacja z czterema golkiperami mówi sama za siebie - powiedział Kamil Mokrzki.
Mimo wielu przeciwności losu, 24-letni zawodnik wziął na swoje barki ciężar gry ofensywnej w starciu z PGE Stalą. W pierwszej połowie, wygranej przez Gwardię 17:13, był najlepszym zawodnikiem na boisku. Po indywidualnych akcjach zapisał na swoim koncie 6 bramek i wypracował kilka okazji do ich zdobycia pozostałym kolegom.
- Mój styl gry przynosił efekty, więc dlaczego miałem nie rzucać bądź nie starać się dogrywać do obrotowego? W drugiej połowie rywale odcinali mnie od gry, ale cały czas starałem się zanotować jakieś ważne podanie. W ostatnich piętnastu minutach wynik był już ustalony, więc mogliśmy dokonywać zmian. To ważne, ponieważ każdy z nas ma jakiś uraz bądź gra na lekach przeciwbólowych. Jesteśmy już zmęczeni, ale do końca będziemy z całych sił walczyć o utrzymanie - podsumował Mokrzki.
Kolejny ligowy pojedynek opolanie stoczą 16 kwietnia. Zagrają wtedy na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.
Zobacz wideo: Polacy gotowi na Finów
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.