Rumuńskie serwisy donoszą, że obu drużyn najprawdopodobniej zabraknie w nadchodzącym sezonie w rozgrywkach o mistrzostwo kraju. Powód jest prosty - sterujący klubami rada miasta oraz burmistrz przeinwestowali publiczne środki i doprowadzili Minaura oraz HCM na skraj upadłości. Miasto nie ma pieniędzy na spłatę długów.
Temat bankructwa klubu piłki ręcznej w Rumunii powraca niczym bumerang. W 2013 roku rozwiązana została potęga kobiecego szczypiorniaka, CS Oltchim Ramnicu Valcea, a w lipcu 2015 roku do 2. ligi zdegradowany został były mistrz Rumunii w zmaganiach mężczyzn, HCM Constanta.
Sprawa klubów z Baia Mare jest o tyle różna od wspomnianych, że ma związek z korupcją i łapówkarstwem. Decydujący o losach obu drużyn burmistrz, Catalin Chereches, trafił pod koniec kwietnia na 30 dni do aresztu. 37-latek otrzymał zarzut przyjęcia blisko 100 tys. złotych łapówki za uratowanie przed upadkiem klubu piłki nożnej dzięki spłaceniu długów ze środków publicznych.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
W przypadku Minaura i HCM, Chereches inwestował ponad stan i możliwości. Z męskiej drużyny, aktualnego mistrza kraju, ze względów na długi już w styczniu zaczęli odchodzić czołowi zawodnicy. Tamas Ivancsik przeniósł się do Norwegii, klub opuścili też m.in. Uros Vilovski, Ivan Karacić, Władimir Ostrouszko oraz znany z gry w Mielcu Antonio Pribanić. Z Baia Mare czym prędzej wyjechał też trener Lars Walther, były opiekun Orlen Wisły Płock.
Obecnie po mistrzowskiej drużynie Minaura pozostało już tylko wspomnienie. Klub, który jesienią zdobył dziewięć punktów w 10 meczach fazy grupowej Ligi Mistrzów, w odmienionym składzie walczy teraz o utrzymanie w lidze rumuńskiej. Podobny los czeka wkrótce HCM, o ile klub przetrwa w ogóle letnią przerwę w rozgrywkach.
Kobieca drużyna to aktualny wicemistrz kraju i ćwierćfinalista Ligi Mistrzyń. W miniony weekend zespół rozegrał ostatni mecz w tym sezonie i w takim składzie. Francuzka Allison Pineau znalazła już nowy klub w ojczyźnie, a wkrótce jej śladem podążą Holenderka Lois Abbingh, której miasto zalega z wypłatą blisko 80 tys. złotych pensji, oraz Alexandra do Nascimento czy Paula Ungureanu. Chęć pozostania w Rumunii wyraziły tylko nieliczne zawodniczki.