Metraco Zagłębie - Vistal: mecz kolejki na korzyść Vistalu. Metraco Zagłębie pokonane

kontrataku. Ale żeby nie było tak słodko to na tle słabego Zagłębia Wasza gra czterech liter nie urywała. :) Ale zwycięzcy się nie sądzi. Przyjechaliście po punkty i zasłużenie je macie. Teraz o Zagłębiu. Na początek dzięki za walkę w drugiej połowie. O pierwszej połowie nie napiszę nic. Serce podpowiada, że to pierwszy mecz, że może być lepiej i jako kibic wierzę i kibicuję. Jako pasjonat i fan piłki ręcznej coś podpowiada, że mimo nowych twarzy i potencjału jaki jest w drużynie do walki z najlepszymi się nie włączymy. Dlaczego? A to z prostego powodu. Ponieważ w grze drużyny w porównaniu do poprzedniego sezonu niestety nic się nie zmieniło. Poza nowymi twarzami. Te same mankamenty. Obrona jak ser. Szybkie dziewczyny z Vistalu mijały nas na zwodzie jak chciały. Dużo lepiej wyglądało to w drugiej połowie kiedy wyszliśmy wysuniętą Buklarewicz. Brak pomysłu na rozegranie. I znowu ... kiedy zaczęła Buklarewicz jako środkowa rozgrywająca wyglądało to o wiele lepiej. Nabrało dynamiki i szybkości. Co się dzieje potem. A no wraca do rozegrania Semeniuk. Skrzydła – zero kompletne. Semeniuk – szacun i podziękowania za powrót ale gry nie będę komentował. W obronie dramat. Maric – ciągły regres. Premowic, Milojewic – bez komentarza. Brak zmian. Zero szybkości w rozgrywaniu piłki o bieganiu nie wspomnę. Brak reakcji na to co dzieje się na boisku przez panią trener. Rzuty z nieprzygotowanych pozycji. Dziwna zmienność pozycji, którą Pani trener preferuje a, która poza chaosem niczego nie wnosi. Bramka też nam nie pomogła. Plus dla Trawczyńskiej, Malty, Ważnej i Buklarewicz. Szkoda, że grały tak krótko. I dramatycznie niska skuteczność. Ale sezon się rozpoczyna. Kibicujemy.