Zacięty bój między Azotami a MMTS-em trwał przez pierwszych dziesięć minut spotkania. Przy wyniku 5:5 rzut karny dla gospodarzy obronił Paweł Kiepulski i zaczęło się nieszczęście kwidzynian. Przez kolejne dwanaście minut bramki zdobywali tylko podopieczni Marcina Kurowskiego. Uczynili to dziewięć razy, przesądzając o wyniku pierwszej połowy i jak się miało okazać, całego spotkania.
- Nie mam pojęcia dlaczego pojawił się ten przestój. Nasze decyzje rzutowe były wtedy nieprzemyślane, Azoty sprężyły się też bardziej w obronie i ciężko nam było konstruować akcje w ataku pozycyjnym. Swoje w bramce dołożył też Wadim Bogdanow i stąd tak fatalny obraz naszej gry - powiedział Janikowski.
Feralne dwanaście minut pierwszej połowy praktycznie ustawiło dalszy scenariusz meczu. W drugiej części gry zawodnikiem, który ratował honor MMTS-u był właśnie obrotowy młodego pokolenia, Kelian Janikowski. Wychowanek Borowiaka Czersk zdobył w tej części meczu pięć z jedenastu bramek, jakie zaaplikował Azotom cały zespół z Pomorza. - Zupełnie mnie to nie cieszy, bo wracamy stąd bez zwycięstwa. Z resztą w obronie popełniłem kilka błędów i nie jestem do końca zadowolony ze swojej gry. Jest więc nad czym pracować.
ZOBACZ WIDEO: Sporting - Legia. Miroslav Radović tłumaczy się z pudła