Stal - Gwardia. Mielczanie podarowali zwycięstwo. Fatalna druga połowa gospodarzy

Przy katastrofalnej skuteczności w drugiej połowie Stal Mielec mogła zapomnieć o ligowym zwycięstwie. W spotkaniu 5. kolejki PGNiG Superligi triumfowała Gwardia Opole, która wykorzystała prezenty od rywali i wygrała 31:23.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Materiały prasowe / SPR STAL MIELEC

Na parkiecie w Mielcu mogło zdarzyć się wszystko. Z jednej strony zaskakująco mocna w tym sezonie KPR Gwardia Opole, opierająca swoją grę głównie na Adamie Malcherze w bramce i solidnej drugiej linii. Naprzeciwko Stal z doświadczonymi skrzydłowymi, świetnym dysponowanym golkiperem Krzysztofem Lipką, ale z przeciętnie spisującymi się rozgrywającymi.

Wydawało się, że postawa drugiej linii okaże się decydująca. Szczególnie, że playmakerzy z Mielca, w przeciwieństwie do swoich rywali, długo wchodzili w mecz. Gdy jednak zaczął trafiać Michał Krygowski, opolanie błyskawicznie zapomnieli o prowadzeniu z pierwszej fazy pojedynku. Do tego Łukasz Janyst nie mylił się na skrzydle oraz z linii siódmego metra. Gwardzistów uratowała jednak syrena i na przerwę zespoły zeszły przy wyniku 14:11 dla gospodarzy.

Jak szybko pojawiła się nadzieja dla miejscowych, tak równie prędko zgasła. Mielczanie chyba myślami byli jeszcze w szatni, bo przez 10 minut drugiej połowy pozwolili sobie rzucić 9 bramek, zdobywając w tym czasie.... jedną. Kibice Czeczeńców nie mogli uwierzyć, że na parkiet wyszedł ten sam zespół, co przed przerwą. Błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Rozegranie składnej akcji przychodziło mielczanom z wielkim trudem.

Gwardia? Tylko czyhała na takie sytuacje. Do kontr biegał nieopierzony w Superlidze, ale bezwzględny w sytuacjach sam na sam skrzydłowy Karol Siwak. Po przechwytach tylko Krzysztofa Lipkę przed sobą miał podstawowy obrońca Przemysław Zadura, raz za razem kąsał też Antoni Łangowski. Po fatalnym okresie gry Stali podopieczni Rafała Kuptela prowadzili już 23:17 i tylko kataklizm mógł odebrać im trzy punkty.

ZOBACZ WIDEO: Tomasz Narkun przed KSW 36: trybuny popękają

Apokalipsy nie było, a gospodarzy dobił jeszcze Michał Lemaniak. Defensywa opolan w drugiej połowie nie pozwoliła rywalom rozwinąć skrzydeł. Trzeba przy tym uczciwie przyznać, że Stal sama podpisała na siebie wyrok, dostarczając przyjezdnym piłkę niczym na tacy. Przede wszystkim na tym poziomie rozgrywkowym trudno o sukces, gdy przez drugą połowę rzuca się tylko dziewięć bramek, z czego większość przy rozstrzygniętym spotkaniu.

PGNiG Superliga Mężczyzn, 5. kolejka:

SPR Stal Mielec - KPR Gwardia Opole 23:31 (14:11)

Stal: Lipka, Barnaś - Wilk 6, Krępa 1, Janyst 4/3, Wypych, Kłoda 1, Kubisztal, Kirilenko 2, Dementiew 5, Basiak, Kawka 1, Krygowski 3, Chodara, Krupa.
Karne: 3/4.
Kary: 4 min. (Kłoda - 4 min.).

Gwardia: Malcher, Zając - Lemaniak 8, Adamski 1, Siwak 3, Łangowski 6, Bąk 5, Komisarczuk, Tarcjionas, Mokrzki, Stańko, Jankowski 1, Zadura 3, Morawski 4/3, Przybysz.
Karne: 3/3.
Kary: 4 min. (Adamski - 2 min., Siwak - 2 min.).

Sędziowie: Joanna Brehmer, Agnieszka Skowronek.

Widzów: 265.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×