WP SportoweFakty: Ostatnio za często pana w bramce nie widujemy. Powód?
Sławomir Szmal: Świetna gra Filipa Ivica! Jeżeli coś komuś kapitalnie wychodzi, to po co to zmieniać? Sport uczy cierpliwości, sport uczy pokory i trzeba ze spokojem czekać na swoją szansę. Jesteśmy zgraną drużyną i liczy się tylko jej dobro. Najważniejsze, aby w momencie gdy jednemu z bramkarzy trafi się gorszy dzień, drugi był w stanie wejść na boisko i zagrać na najwyższym możliwym poziomie.
Ostatnie występy Filipa Ivica faktycznie budzą podziw. Młody zdolny zaczyna wygryzać starą wygę?
- Owszem, Filip zaliczył istne wejście smoka. Na szczęście w składzie znajdzie się miejsce dla dwóch bramkarzy. Piłka ręczna jest jednak taka, że nie zawsze ma się ten super dzień, a dobra postawa bramkarzy to niezbędny czynnik, by móc wygrywać z tymi największymi.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Teodorczyk: zasłużyłem na swoją szansę w reprezentacji Polski
Obecnie Vive posiada dwóch bramkarzy o zupełnie innej charakterystyce i stylu gry. To tylko z korzyścią dla zespołu?
- Na pewno. Filip jest "większych rozmiarów", zasłania więc więcej bramki. Do tego nie dość że świetnie broni, to jest jeszcze bardzo fajnym, pozytywnym i ambitnym chłopakiem, z którego nasz klub będzie miał wiele, wiele pożytku.
Filip jest teraz na takim poziomie, że musi starać się go tylko utrzymać jak najdłużej. Należy odpowiednio zadbać o swoje zdrowe prowadzenie, żywienie, a szczególnie o solidne podejście do treningów. Patrząc jednak na niego, jestem o to spokojny.
Jak dotąd Vive idzie przez Ligę Mistrzów jak burza.
- Tak, wyniki bardzo nas cieszą. Cenne są zwłaszcza punkty zebrane na wyjazdach jak przed tygodniem w Szeged. Teraz przed nami kolejny cel, grunt to skupiać się tylko na kolejnym przeciwniku.
Wasz kolejny rywal - Celje - gra za to w kratkę: po domowej wygranej z Zagrzebiem i przegranej w ostatnich sekundach w Mannheim, zdarzyły im się dwie znaczne porażki - z Vardarem oraz z Mieszkowem Brześć.
- Słoweńcy grają fizyczną piłkę ręczną, bardzo dużo biegają, cechują się świetnym wyszkoleniem technicznym. W każdym meczu walczą na całego, co sprawia, że są niebezpieczni i zdolni do sprawiania niespodzianek. Mają wielu zawodników, którzy będą chcieli się pokazać. Ten mecz będzie nas kosztował wiele sił.
Kiedyś Celje to była światowa czołówka. Z roku na rok utrzymywali najwyższy poziom. Pamiętam jeszcze jak z Flensburgiem walczyli o tytuł Ligi Mistrzów. Teraz jest to zespół bardzo młody, przez to niesamowicie głodny zwycięstw.
O Słoweńcach można powiedzieć, że ich siłą napędową jest ogromna ambicja, Vive cechuje natomiast bardzo bogate doświadczenie. To będzie główna broń Vive w tym sezonie?
- Doświadczenie to ważny element, którego oczywiście nie można nabyć ot tak. Myślę jednak, że najistotniejsze w każdym poszczególnym spotkaniu są koncentracja i zostawienie serca na boisku. Pozytywne emocje, które zabraliśmy ze sobą z poprzedniego sezonu są oczywiście głęboko z tyłu głowy i niewykluczone, że nie raz w tym sezonie zaprocentują.
Poprzedni sezon był dla was wyjątkowy. Teraz trzeba "tylko" utrzymać się na szczycie. To zadanie o wiele trudniejsze niż samo zdobycie tytułu, prawda?
- Zdecydowanie. Przede wszystkim na naszym zespole skupia się teraz o wiele więcej uwagi. Mimo tego, ze w rankingu przygotowanym przez EHF znaleźliśmy się dopiero na 7. miejscu, to jednak nasze spotkania przyciągają wielu widzów. Cieszy ich oglądalność, a przez to każdy bacznie obserwuje nasze poczynania.
W sierpniu powiedział pan, że daje sobie czas na decyzję odnośnie udziału w styczniowych mistrzostwach świata. Decyzja zapadła?
- Mój stosunek do kadry się nie zmienia. Jestem osobą na tyle oddaną, że mimo iż wiem, że wiek odgrywa ważną rolę, to jestem zawsze do dyspozycji trenera. Jeżeli przyjdzie powołanie, oczywiście, że będę grał.
Rozmawiał Maciej Szarek