Spotkanie zakończyło się wynikiem 28:33, czyli zgodnie z przewidywaniami. Pogoń Baltica przystępowała do rywalizacji z 3. pozycji PGNiG Superlidze, Olimpia-Beskid zajmowała 10. miejsce.
- Zespół zagrał jak równy, z równym, ale gdy my mieliśmy 11 zawodniczek do dyspozycji, przeciwnik o 5 więcej. Sytuacja ta nie jest komfortowa i pewnie jeszcze jakiś czas potrwa, bo mamy 3 poważne kontuzje. Trudno będzie jeszcze wzmocnić zespół w tej rundzie. Jestem bardzo zadowolona z postawy zawodniczek zarówno w atak, jak i w obronie - podkreśliła Lucyna Zygmunt.
Trenerka Olimpii-Beskidu Nowy Sącz praktycznie po każdym meczu zwraca uwagę na sytuację kadrową zespołu. Najbardziej brakuje ukraińskiej rozgrywającej Iryny Stelmakh, wyłączonej z gry z powodu kontuzji. Szkoleniowiec nie ma dużego pola manewru.
- Trudno rywalizować z przeciwniczką, która wyszła na 10 minut z ławki, kiedy gra się cały czas. Niektórym brakło sił, bo nie miały żadnych zmienniczek. Tak było w przypadku Marty Rosińskiej i Gabrielli Szabo. Mimo to był to dobry mecz w wykonaniu naszych zawodniczek - powiedziała Zygmunt.
Po porażce z Pogonią Baltica Szczecin, Olimpia dalej jest na 10. miejscu w PGNiG Superlidze szczypiorniaka. Sądeczanki wygrały tylko raz w sezonie 2016/2017 i zaliczyły dwa remisy. Teraz poszukają szczęścia nad morzem, bo następnym rywalem jest AZS Łączpol AWFiS Gdańsk.
ZOBACZ WIDEO Stanisław Chomski: Zmarzlik ma zadatki na mistrza świata, ale...
{"id":"","title":""}