Nieco ponad tydzień temu obie ekipy zmierzyły się po raz pierwszy. Górą byli kielczanie, choć zwycięstwo nie przyszło im łatwo. Po pierwszej połowie jedną bramką prowadzili bowiem gospodarze. W drugiej części spotkania przeważali już za to mistrzowie Polski, dzięki czemu udało im się ostatecznie wygrać 26:23. Zaledwie 11 dni później przyszedł czas na rewanż.
- To nic nowego. System rozgrywek Ligi Mistrzów od lat funkcjonuje tak, że w środku rywalizacji grupowej rozgrywa się dwumecz z tym samym zespołem - mówi drugi trener Vive, Tomasz Strząbała.
Czy z pierwszego spotkania da się wyciągnąć jakieś wnioski? - Zawsze analizuje się poprzednie spotkania. Działa to jednak w obie strony. Oni też mają możliwość poprawienia elementów, w których to my zaskoczyliśmy ich w pierwszym meczu. Zawsze mówimy, że tylko pierwsze dziesięć minut to czas na jakieś zaskoczenia, później decyduje już tylko forma dnia. Tak będzie i teraz - dodaje kielecki szkoleniowiec.
Żółto-biało-niebieskich do końca roku czeka jeszcze pięć spotkań. Wszystkie zagrają u siebie, co z pewnością cieszy kielecką ekipę. W podróżach spędzili ostatnio mnóstwo czasu. - Wszystko się nakłada. Podróże sprawiają, że właściwie nie ma kiedy trenować, jest czas tylko na krótką regenerację fizyczną i już gramy kolejny mecz.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: Dujszebajew chciał, żeby odchodzili pojedynczo (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
W bezpośrednio poprzedzającym starcie z RK PPD Zagrzeb spotkaniu Vive zmierzyło się we własnej hali z Azotami Puławy. Po ciężkim boju i dogrywce gospodarze triumfowali 39:38. - Puławy szykowały formę specjalnie na mecze EHF Cup. Byli bardzo zmobilizowani, by sprawić niespodziankę, a nie było na nich większej presji - mówi asystent trenera Dujszebajewa.
Mistrzowie Polski wciąż zmagają się także z brakami kadrowymi. Do gry stale niezdolni są Michał Jurecki oraz Patryk Walczak, w pierwszym meczu przeciwko Zagrzebiowi kontuzji nabawił się za to Tobias Reichmann. Cieszy natomiast, iż już w środę z Azotami zagrał Piotr Chrapkowski, który pomoże kolegom także w rewanżu z Chorwatami. - Powrót "Chrapka", daje nam dużo większe możliwości w obronie - kończy Strząbała.