Jeśli stawką meczu jest zajęcie pierwszego miejsca w grupie, które w perspektywie daje bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów można się spodziewać, że na parkiecie będzie aż wrzało. - Zagryziemy zęby, będziemy walczyć i rzucimy na boisko wszystko, co mamy najlepsze – zapowiadał przed spotkaniem z Vardarem Skopje Krzysztof Lijewski i po pierwszym gwizdku sędziów jego słowa brzmiały jak przepowiednia.
Od pierwszych sekund oba zespoły zaciekle walczyły, a po kielczanach widać było ogromną motywację i chęć zwycięstwa. Już początek pokazał, że pojedynek będzie niezwykle zacięty - przede wszystkim obie ekipy narzuciły wręcz zabójcze tempo gry. Lepiej spisywali się jednak gospodarze, którzy dzięki ogromnej koncentracji błyskawicznie wyszli na prowadzenie 4:1. Skopijczycy szybko zaczęli odrabiać straty, ale mistrzowie Polski prawie cały czas byli o krok przed nimi - podopieczni Tałanta Dujszebajewa ani razu nie pozwolili rywalom na objęcie prowadzenia, chociaż kilkukrotnie na tablicy wyników widniał remis.
W 20. minucie po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją na parkiecie pojawił się kapitan kieleckiej - Michał Jurecki. Już w swojej pierwszej akcji rozgrywający popisał się sprytem i doświadczeniem i wywalczył rzut karny.
Trener Raul Gonzalez Gutierrez aż dwukrotnie interweniował - o czas poprosił najpierw w 17., a następnie w 27. minucie spotkania, ale jego uwagi na niewiele się zdały. Gospodarze przede wszystkim świetnie spisywali w obronie, a to umożliwiało im wyprowadzanie szybkich kontrataków, które wykańczali z zegarmistrzowską precyzją. Między słupkami kieleckiej bramki z doskonałej strony prezentował się także Filip Ivić. Po dwóch kwadransach żółto-biło-niebiescy mieli przewagę trzech trafień.
ZOBACZ WIDEO KSW 37: Różalski wskazał powody porażki "Popka"
Szczypiorniści Vardaru w przerwie niewiele czasu spędzili w szatni, pogadanka trenera musiała być zatem krótka i treściwa. Raul Gonzalez dokonał jednej znaczącej zmiany i drugą połowę zamiast Arpada Sterbika rozpoczął między słupkami Strahinja Milic. Serb świetnymi interwencjami bardzo szybko zaznaczył swoją obecność na boisku, ale nawet on nie był w stanie całkowicie zamurować przed kielczanami bramki.
Kłopoty mistrzów Polski zaczęły się na osiemnaście minut przed końcem spotkania. Wtedy też gospodarze prowadzili 22:18 i nagle... coś w ich grze kompletnie się zacięło. Przez ponad osiem minut nie mogli zdobyć bramki - bezradni byli nawet z rzutu karnego, dobitek i czystych sytuacji, a na domiar złego czerwoną kartkę z gradacji kar zobaczył Piotr Chrapkowski. Vardar wykorzystał przestój polskiej ekipy i doprowadził do remisu.
Ostatnie minuty były więc niezwykle gorące. Na parkiecie nie brakowało chaosu, ale lepiej poradzili sobie z jego opanowaniem kielczanie. Szczypiorniści Vardaru Skopje w pewnym momencie zupełnie się pogubili i na boisku znalazło się ich aż ośmiu. Dwiema minutami za to przewinienie został ukarany Timur Dibirow, a chwilę później na ławce usiadł obok niego Daniił Sziszkariew. Gospodarze zrobili dobry użytek z przewagi liczebnej i szybko odskoczyli na dwa trafienia. Ostatecznie kielczanie zwyciężyli 27:24.
Liga Mistrzów, grupa B
Vive Tauron Kielce - Vardar Skopje 27:24 (15:12)
Vive Tauron: Ivić, Szmal - Jurecki, Reichmann 4 (0/1), Chrapkowski 1, Kus 2 (2/2), Aguinagalde 4 (3/4), Bielecki 2 (2/3), Jachlewski, Strlek 4, Lijewski 1, Jurkiewicz 3, Paczkowski 1, Zorman 2, Djukić 3
Karne: 7/10
Kary: 16 min (Chrapkowski - 6 min., Kus - 4 min., Jurkiewicz, Paczkowski, Jachlewski - po 2 min.)
Czerwona kartka: Chrapkowski - gradacja kar
Vardar: Sterbik, Milić - Stoiłow 1, Nedanowski, Ferreira Moraes, Maqueda, Derewień, Karacić 5 (1/1), Dujszebajew 5, Canellas 1 (1/1), Cindrić 3, Cupić 1 (1/2), Dibirow 3 (1/1), Sziszkariew, Borozan 2, Marsenić 3
Karne: 4/5
Kary: 10 min. (Marsenić, Dibirow - po 4 min., Borozan, Sziszkariew - po 2 min.)
Sędziowali: Jonas Eliasson, Anton Palsson (Islandia)
- Kaczka, Zorman i Kus na plus.
-dzidziuś w ataku, sędziowie. Rozgrzanie bramkarza przeciwników na początku 2 połowy
Błędy sędziów:
Kilka naciąganych 2 dla g Czytaj całość