Drużyna Leszka Krowickiego w grupie B rywalizowała o awans z srebrnym medalistą igrzysk olimpijskich - Francją, wicemistrzem świata - Holandią i reprezentacją Niemiec, prowadzoną przez znakomicie znanego w Polsce Michaela Bieglera.
Polki na mistrzostwach Europy w Szwecji nie poczuły smaku zwycięstwa i zakończyły turniej z zerowym dorobkiem punktowym. - Jesteśmy troszkę rozczarowane. Nie tak wyobrażałyśmy sobie te mistrzostwa. Wiadomo, że jesteśmy nową drużyną. W kadrze mamy dużo nowych zawodniczek, jednak to nie powinna być nasza wymówka. Oczekiwałyśmy, że dostaniemy się do kolejnej rundy, ale niestety się nie udało - powiedziała w rozmowie z ZPRP smutna Agnieszka Kowalska.
W ostatnim meczu zespół Biało-Czerwonych minimalnie uległ Niemkom i przekreślił swoje szanse na rundę główną. - Ja osobiście jeszcze jestem strasznie rozbita po tym ostatnim meczu, bo byłyśmy naprawdę blisko - skomentowała jednobramkową porażkę skrzydłowa.
Czy z mistrzowskiego turnieju da się wyłuskać jakieś pozytywy? Zdaniem zawodniczki mistrza Polski tak. - Jesteśmy młodym zespołem. Ostatni mecz reprezentacją Niemiec pokazał, że umiemy grać w piłkę ręczną i drzemie w nas duży potencjał. Zabrakło nam niewiele do pozostania w Szwecji. Napawa to optymizmem, ale teraz jest mi bardzo przykro - zakończyła szczypiornistka.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papieża