Już przebieg kilku pierwszych akcji pokazał, że obie ekipy znalazły się w finale jak najbardziej zasłużenie. Podobnie jak we wcześniejszych spotkaniach, narzuciły one kosmiczne tempo rozgrywania akcji w ataku, z którym nie radziły sobie ich wcześniejsze rywalki. W drodze do meczu o złoto, Holenderki przegrały bowiem tylko raz (27:30 z Niemkami), natomiast Norweżki, broniące mistrzowskiego tytułu, nie zaliczyły ani jednego potknięcia.
Już początkowe fragmenty rywalizacji zwiastowały jednak, że podtrzymanie prymatu w Europie będzie dla nich bardzo wymagającym zadaniem. Reprezentantki Holandii, żądne rewanżu po porażce 26:36 w meczu o brązowy medal igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, raz po raz zaskakiwały zawodniczki ze Skandynawii grą przez koło. Na tej pozycji znakomicie się spisywała Danick Snelder, regularnie korzystająca z doskonałych podań koleżanek. Grą Holenderek doskonale dyrygowała Cornelia Nycke Groot, wybrana MVP mistrzostw Europy, zaś w bramce z minuty na minutę rozkręcała się Tess Wester.
Kiedy podopieczne Helle Thomsen objęły w 19. minucie prowadzenie 13:9, po norweskiej stronie zapaliła się czerwona lampka. Kari Aalvik Grimsbo zastąpiła w bramce Silje Solberg, ale to nie ona w największe mierze przyczyniła się do zwrotu akcji jeszcze przed przerwą. Na szybkie odrobienie strat pozwoliła Norweżkom przede wszystkim skuteczność dwójki prawych rozgrywających: Nory Mork i Silje Waade. Drużyny zeszły na przerwę przy remisie 15:15, co zwiastowało ogromne emocje w drugiej połowie.
Te jednak nie nastąpiły. Po powrocie na boisko Norweżki wrzuciły bowiem wyższy bieg i udowodniły, że mają w swoich szeregach więcej argumentów. Poza niezawodną Mork, zdobywczynią aż 12 goli, w skandynawskim zespole znacząco uaktywniły się między innymi obrotowa Marit Malm Frafjord oraz Grimsbo, która w pierwszym kwadransie gry po przerwie wypadła znacznie lepiej niż Wester. Dzięki temu reprezentantki Norwegii odskoczyły na 26:21, stawiając przeciwniczki w bardzo skomplikowanym położeniu.
ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka: z Ewą Piątkowską już nigdy się nie pogodzimy
Aż nagle w grze zawodniczek Thorira Hergeirssona coś się zacięło. Między 49 a 57. minutą zdobyły tylko jedną bramkę, co spowodowało, że Holenderki miały w ostatnich sekundach dwie akcje na doprowadzenie do remisu. Najpierw jednak kluczową obroną popisała się Grimsbo, a następnie złe podanie wykonała Snelder, co zapewniło Norweżkom triumf 30:29 i obronę tytułu mistrzyń Europy z 2014 roku.
ME 2016 kobiet, finał:
Holandia - Norwegia 29:30 (15:15)
Holandia: Wester (16/44 - 36 proc.), Janković (0/2 - 0 proc.) - Snelder 6, Groot 5, Polman 4, Abbingh 3 (2/2), Van der Heijden 3, Broch 2, Goos 2, Van Olphen 2, Malestein 1, Visser 1 (1/2), Bont, Dulfer, Knippenborg, Kramer
Karne: 3/4
Kary: 4 min. (Snelder - 4 min.)
Norwegia: Si. Solberg (5/19 - 24 proc.), Grimsbo (9/24 - 38 proc.) - Mork 12 (5/5), Frafjord 5, Herrem 4, Arntzen 3, Kristiansen 2, Oftedal 2, Waade 2, Aune, Ingstad, Kurtović, Sa. Solberg, Tomac
Karne: 5/5
Kary: 4 min. (Arntzen, Tomac - po 2 min.)
Sędziowie: Wiktoria Alpaidze, Tatiana Bierieżkina (Rosja)
Widzów: 11037.
I wszystko w temacie polski-sport pl/superligowe-rodzenstwo-polska-ligowa-pilka-reczna-rozstaju-drog/
Norweżki tradycyjnie górą (jeśli pominąć igrzyska, chyba po raz pierwszy zdobyły tytuł trzy razy z rzędu), ale to był już inny finał niż przed rokiem, więc jak tak dalej pójdzie, to na MŚ 2017 tulipany po raz pierwszy w historii zakwitną na najwyższym stopniu podium. Czytaj całość