MŚ 2017. Demolka. Remili i Dipanda znokautowali Rosjan

PAP/EPA / Etienne Laurent
PAP/EPA / Etienne Laurent

TGV mknie do finału. Francuzi dali Rosjanom lekcję piłki ręcznej i wygrali przedostatni mecz grupy B 35:24. Bohaterami tym razem zawodnicy z dalszego planu - Nedim Remili i przede wszystkim Adrien Dipanda.

Siła Trójkolorowych jest porażająca. Kadrowicz z trzeciego szeregu wchodzi do siódemki i demoluje przeciwnika. Takie rzeczy tylko u Francuzów. Adrien Dipanda, dotychczas w cieni Valentina Porte i Nedima Remiliego, grał z Rosjanami w innej handballowej lidze.

Zawodnik Saint Raphael rozegrał bodajże najlepsze spotkanie w swojej niedługiej przygodzie z kadrą (debiutował w 2015 roku). Sborna koncentrowała uwagę na Nikoli Karabaticiu i Danielu Narcisse. Wielcy tym razem wykonywali czarną robotę. To Dipanda zamienił się w snajpera pełną gębą. Za każdym razem, gdy 28-latek otrzymywał piłkę na prawej stronie, na rosyjskich golkiperów padał blady strach. Reprezentant Trójkolorowych nie potrzebował nawet wolnej przestrzeni. Przy asyście obrońców rzucał nad ich głowami, zdobywając w ten sposób lwią część ze swoich ośmiu bramek.

Ku uciesze kompletu publiczności w Nantes, ich ulubieńcy prowadzili do przerwy już 16:11. Na dobre rozgrzali się jednak po przerwie, choć na parkiet nie wybiegł już koszmar Sbornej, Dipanda. Oddech dla rosyjskich bramkarzy? Jego zmiennik, Nedim Remili, zadbał, by Wiktor Kirejew i Wadim Bogdanow nie narzekali na nudę. Młodzieniec z Paryża ustawił celownik na narożnik rosyjskiej bramki, dostrzegał każdy błąd w ustawieniu rywali, bez słów rozumiał się też z Kentinem Mahe.

Przewaga rosła z minuty na minutę. Co prawda przedzierali się Dmitrij Żytnikow i Siergiej Szelmienko, ale na jedno efektowne trafienie Rosjan, Trójkolorowi odpowiadali efektowną obroną Vincenta Gerarda bądź sprintem Mahe i kapitalną bramką z kontry. Zwłaszcza akcje tego drugiego stały się ozdobą drugiej części.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje

Przy siedmiobramkowej przewadze obrońcy tytułu już nie forsowali tempa. Publiczności zaprezentowali się m.in. Dika Mem, Olivier Nyokas i William Accambray. Każdy kontakt z piłką wciąż miał jednak znamiona czegoś magicznego. Fenomenalne wejście zanotował... czwarty prawy rozgrywający, Mem, przyszłość francuskiej kadry. Zmiennicy dobili Rosjan, którzy raczej woleliby, żeby mecz skończył się w okolicach 45 minuty.

Trójkolorowi mają jeszcze do rozegrania spotkanie z Polską, ale zapewnili już sobie pierwsze miejsce w grupie A.

MŚ 2017, grupa A:

Rosja - Francja 24:35 (11:16)

Rosja: Bogdanow (2/9 - 22 proc.), Kirejew (5/33 - 15 proc.) - Kiselew 1, Sziszkariew 6, Kowaliow 4/4, Szkurinskij 1, Czernoiwanow, Atman 2, Gorbok, Czipiurin 2, Kałarasz, Szelmienko 2, Dibirow 2, Soroka, Valiulin, Żytnikow 4
Karne: 4/4
Kary: 6 min. (Kiselew - 4 min., Czipuirin - 2 min.)

Francja: Gerard (6/18 - 33 proc.), Omeyer (5/17 - 29 proc.) - Remili 5, Nyokas, Narcisse 1, Karabatić 4, Mahe 7/2, N'guessan 1, Accambray 1, Abalo 1, Sorhaindo 1, Guigou 2, Fabregas 1, Dipanda 8, Porte 1, Mem 2
Karne: 2/2
Kary: 4 min. (Karabatić, Porte - po 2 min.)

Sędziowali: Martin Gjeding, Mads Hansen (Dania)

#ZespółMZRPBramki+/-Pkt
1. Francja 5 5 0 0 156:112 +42 10
2. Norwegia 5 4 0 1 155:124 +31 8
3. Rosja 5 3 0 2 139:136 +3 6
4. Brazylia 5 2 0 3 121:146 -25 4
5. Polska 5 1 0 4 115:125 -10 2
6. Japonia 5 0 0 5 120:161 -41 0
Źródło artykułu: