Na Podkarpaciu latem przebudowano zespół i nikt nie oczekiwał od drużyny cudów. Gdyby ktoś jesienią zapowiedział, że na początku marca zespół będzie w tabeli piąty, zostałby oskarżony o granie po najniższych kursach. Mielczanie robią swoja i wszystko wskazuje na to, że do końca rundy będą walczyć o udział w fazie play-off.
Piąte miejsce na mecie fazy zasadniczej to także cel KPR-u. W obozie szóstej drużyny ubiegłorocznych mistrzostw Polski latem mówiono, że czas zrobić krok do przodu. Rzeczywistość zweryfikowała plany. Najpierw pudłem okazało się zatrudnienie Marka Motyczyńskiego, a później cieniem na klubie położyły się problemy finansowe.
Wiosną legionowianie wygrali jeden z pięciu ligowych meczów, a tydzień temu drużynę opuścił Antonio Pribanić. Obrotowy miał dość pustego portfela, zawodnicy i trenerzy w tym roku wypłat jeszcze nie mieli. W kłopoty wpędził legionowian brak dotacji z Urzędu Miasta. Wniosek klubu rozpatrzono dopiero pod koniec lutego. KPR dostał od magistratu czterysta tysięcy złotych, choć liczył na kwotę sto czterdzieści tysięcy wyższą.
Sytuacja nie jest wesoła, zawodnicy na każdym kroku jednak podkreślają, że skupiają się na graniu. Dzięki systemowi play-off nic nie jest jeszcze stracone, a dobra gra może także przynieść latem kontrakt z innym klubem. Pewnego pracodawcę na kolejny sezon ma już chociażby Wojciech Gumiński, który podpisał umowę z Azotami Puławy.
Mielczanie takich kłopotów nie mają, u nich wypłaty na konta spływają regularnie. Gorzej jest ze zdrowiem. Kontuzjowani są Michał Chodara, Wiktor Kawka, Grzegorz Barnaś oraz Michał Wypych. Większe problemy na dziś chyba tylko... KPR. Podczas ostatniego meczu ligowego trener Robert Lis miał na ławce rezerwowych bramkarza i skrzydłowego. Jest szansa, że w sobotę dołączy do nich wracający do zdrowia po kontuzji Tomasz Mochocki.
Mecz rozpocznie się o godzinie 18:00. Jesienią goście wygrali w Mielcu 30:24.
ZOBACZ WIDEO Barcelona rozgromiła rywali i została liderem. Zobacz skrót meczu FC Barcelona - Sporting Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]