Skręcone kolano i miesiąc nieobecności. Taki "wyrok" usłyszała Katarzyna Stasiak. Jej absencja dobiegła końca 5 marca i ten dzień koszalińska skrzydłowa na pewno zapamięta na długo. - Nie powiem, że nie byłam na ten mecz zmotywowana. Przede wszystkim bardzo chciałyśmy wygrać - przyznała tuż po końcowym gwizdku.
Więcej dobrego zawodniczka wniosła w pierwszej połowie, choć ten fakt nie może dziwić z uwagi na dłuższy rozbrat z regularną grą. - Chciałam jak najbardziej pomóc koleżankom. W pierwszej połowie powiedzmy, że to mi się udało. Najważniejsze, że wygrałyśmy. Mamy te dwa punkty. Zwycięzców się nie rozlicza - ucięła szczypiornistka, które 12 marca skończy 23 lata.
Choć przez całą drugą połowę prowadzenie było w rękach Energi, zmienić to mogła ostatnia minuta rywalizacji z MKS-em Selgros. Z pięciu bramek przewagi (25:20) została tylko jedna (29:28). - Tak, ale ta jedna zaważyła na wszystkim - podkreśliła Stasiak. - To jest najistotniejsze. Trudno, chyba nikt nie chciał wziąć ciężaru gry na siebie w tych ostatnich minutach. Wygrałyśmy i to się liczy - dodała.
Eliminacja błędów własnych w kluczowym momencie miała w tamtym meczu ogromne znaczenie. W samej końcówce koszalinianki popełniły ich trochę zbyt wiele. - Właśnie przez tą naszą nonszalancję traciłyśmy piłki, wyrzucane w aut, podane do przeciwniczek. To spowodowało, że z pięciu bramek na naszą korzyść została tylko jedna. Ale najważniejsze, że wygrałyśmy - zauważyła na koniec lewa skrzydłowa Akademiczek.
W 21. kolejce, przedostatniej w rundzie zasadniczej Superligi Energetyczne zawitają do Kościerzyny. O punkty powalczą z tamtejszym UKS-em PCM (11 marca o godz. 15.00).
ZOBACZ WIDEO MŚ w Lahti: Polscy kibice dziękowali Piotrowi Żyle. "Straciliśmy gardła!"