Choć w starciu z Orlen Wisłą gwardziści byli skazywani na pożarcie, to jednak rozmiary ich przegranej były poważnym sygnałem ostrzegawczym. Opolanie nie podjęli w starciu z wicemistrzami Polski rękawicy, przegrywając na półmetku 8:21, a ostatecznie 21:39.
W kolejnym spotkaniu, z Meblami Wójcik Elbląg, zanotowali natomiast katastrofalną drugą połowę. Zdobyli w niej zaledwie 5 bramek i ostatecznie ulegli 20:23. Tym samym w niepamięć poszły dwa wcześniejsze zwycięstwa - 30:25 nad Sandrą Spa Pogoń Szczecin (PGNiG Superliga) i 29:27 nad Stalą Mielec (Puchar Polski).
- Byliśmy podłamani tymi dwiema porażkami, ale zarazem każdy wiedział, co zrobił źle. Przede wszystkim przeprowadziliśmy analizę, uspokoiliśmy głowy i to pomogło. Wygraliśmy bardzo ważny, wyjazdowy mecz z Górnikiem Zabrze, dzięki czemu nadal zajmujemy 3. miejsce. Do końca będziemy musieli się jednak mocno bić o jego utrzymanie - powiedział Mateusz Jankowski, kapitan Gwardii.
Zanim jednak gwardziści wygrali z Górnikiem 32:30, pokonali jeszcze 33:27 Stal Mielec i przegrali, ale po walce, 24:33 z mistrzem Polski, Vive Tauronem Kielce. Po starciu z zabrzanami zwyciężyli natomiast 25:23 KPR RC Legionowo i ulegli 24:30 Azotom Puławy. We wszystkich wspomnianych pojedynkach Gwardia pokazała jednak zupełnie inne oblicze niż w starciach z ekipami z Płocka i Elbląga.
ZOBACZ WIDEO Tego nie uczą na kursach prawa jazdy. Zobacz, jak sobie radzić w kryzysowych sytuacjach na drodze
- Udało nam się zebrać grupę zawodników, których przegrane mecze naprawdę bolą i nie trzeba ich specjalnie motywować. Po porażce w Elblągu wszyscy zdawali sobie sprawę, że trzeba się zrehabilitować. Cały czas mamy szansę na zajęcie 3. pozycji i będziemy chcieli ją wykorzystać - dodał Rafał Kuptel, trener opolan.
W dotychczasowych 22 ligowych występach, szczypiorniści z Opola wywalczyli 30 punktów. O jeden więcej niż zajmujący 4. lokatę w Grupie Pomarańczowej Górnik.