- Obawiałem się tego meczu, bo wiedzieliśmy, że przegrana stawiałaby nas pod
ścianą. Konieczne byłoby zdobycie czterech punktów bez popełnienia błędu w
dwóch ostatnich spotkaniach - przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty trener szczecinian, Rafał Biały.
Niepokój był tym większy, że przez kontuzję pachwiny z gry wyłączony został Mateusz Zaremba. - Mieliśmy tylko trzy treningi na przećwiczenie praworęcznego rozgrywającego na prawe rozegranie - kontynuował szkoleniowiec Sandra Spa Pogoni.
Jedynie pierwsze minuty rywalizacji z siódemką z Mielca mogły te obawy pogłębiać. Miejscowi szybko jednak opanowali boiskowe wydarzenia i sięgnęli po historyczny sukces w rozgrywkach na najwyższym poziomie - siedmiu ligowych wygranych z rzędu w domowych spotkaniach.
- To też zasługa Mariusz Jurasika, który tę serię rozpoczął. Nam wszystko wychodziło. Gratulacje dla zawodników, bo człowiek rośnie, jeśli widzi, że realizujemy to, co zrobiliśmy. Dobrze, że nadarzyła się okazja, aby zagrali młodsi. Krzysztof Karnacewicz zdobył swoje debiutanckie dwie bramki. Tylko się cieszyć - nie krył zadowolenia Biały.
ZOBACZ WIDEO: Młoda Polka zachwyciła 50 milionów internautów. "Kiedy latam, czuję się jak ptak"
Ważna była końcówka pierwszej połowy w wykonaniu gospodarzy. Kilka bramek pod rząd niejako ustawiło mecz po zmianie stron. - My znowu graliśmy falami. Musimy to wyeliminować, bo mogliśmy rzucić na +6 (12:7 - dop. red.) w przewadze liczebnej, a nagle zrobiło się tylko +2 (15:13 - dop. red.). To taka nasza bolączka, aczkolwiek teraz bez konsekwencji - ocenił trener.
- Rzeczywiście końcówka pierwszej połowy to show Zydronia, Tatara i obrony. Poszła kontra za kontrą. Ważne było wyjście na parkiet w drugiej połowie przy pełnej koncentracji. Dzięki temu zrobiła się duża przewaga - podsumował zawody opiekun siódemki ze stolicy Pomorza Zachodniego.