Marek Panas powiedział po rezygnacji Tałanta Dujszebajewa, że "otwiera szampana", ale nie on jedyny nie życzył dobrze byłemu selekcjonerowi reprezentacji. Dujszebajew twierdzi, że starał się jednak nie przejmować takimi opiniami.
- Nie da się tego całkowicie zrobić, bo zawsze znajdzie się "życzliwy", który podejdzie i powie coś, co wkurzy. Np. ile miałem porażek w kadrze. A ja w sparingach chciałem grać z najmocniejszymi. Wkrótce miałbym jeszcze więcej porażek, w tym roku zaplanowane są dwa bardzo silne turnieje, gdzie gralibyśmy z Norwegią, Hiszpanią, Francją, Szwecją i Islandią. Po co mamy grać z Australią, Japonią, Wyspami Owczymi? - mówi w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" były selekcjoner.
Środowisko nie zawsze stało za Dujszebajewem, który ironicznie odniósł się do nieprzychylnych mu komentarzy. - Delikatnie powiem - niemądrzy ludzie mówią czasem głupoty. I to tacy, którzy nic w życiu nie osiągnęli. Nie czytam internetu, ale np. słyszałem o byłym zawodniku Marku Panasie. Mówi niesamowite rzeczy [po dymisji Dujszebajewa stwierdził, że otwiera szampana], ale nie obchodzi mnie to. Najważniejsze dla mnie są opinie prezesa ZPRP oraz kibiców - dodał.
Po udanych igrzyskach olimpijskich, na których Polska zajęła czwarte miejsce, wydawało się, że eliminacje do mistrzostw Europy będą dla Biało-Czerwonych tylko formalnością. Tymczasem porażki sprawiły, że atmosfera wokół kadry mocno zgęstniała i pojawiły się pytania o motywację kadrowiczów.
- Nie będę rozmawiał o motywacji zawodników. Analizę i ich podejścia zostawię dla siebie. Nie będę na nikogo narzekał. Negatywne rzeczy także zostawię dla siebie. Wolę szukać pozytywów. W przeciwieństwie do większości Polaków. Niestety - podsumował w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
ZOBACZ WIDEO Tak De Giorgi rozpoczął zgrupowanie kadry. Komenda: Bardzo miłe otwarcie