Odskoczenie Vive na kilka bramek, szybka pogoń MMTS-u, chwila wyrównanej gry, znów przewaga kielczan i znów zmniejszenie przez kwidzynian strat - to schemat, który powtarzał się niemal przez cały półfinałowy pojedynek w Hali Legionów.
Po pierwszym meczu mistrzowie Polski bronili pięciu bramek zaliczki. Obronili. I dodali do tego kolejne pięć trafień, chociaż pokonanie podopiecznych Patryka Rombla nie przyszło im łatwo.
Starcie lepiej zaczęli gracze z województwa świętokrzyskiego. Przede wszystkim kielczanie nie popełnili błędu z pierwszego spotkania i tym razem nie pozwolili rywalom, by ci już na początku pojedynku się rozkręcili. Zamiast tego gospodarze błyskawicznie wyszli na prowadzenie 4:1. To nie zniechęciło jednak kwidzynian, a raczej znakomitego Pawła Gendy, który skutecznie kąsał defensywę Vive Tauronu. Dzięki jego trafieniom goście bardzo szybko doprowadzili do remisu.
W szeregach MMTS-u przede wszystkim dobrze między słupkami spisywał się Krzysztof Szczecina. Jego parady umożliwiły kwidzynianom wyprowadzanie kontrataków, ale niestety dla nich w większości były one nieskuteczne. Podopieczni Patryka Rombla w pewnym momencie zaczęli specjalizować się w obijaniu poprzeczek i Sławomira Szmala, co sprawiło, że kielczanie znów odskoczyli.
ZOBACZ WIDEO: AC Milan uratował remis [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Tym razem to jednak nie Genda, a Tomasz Klinger pociągnął grę swojego zespołu i goście znów zniwelowali prowadzenie żółto-biało-niebieskich. Od tego momentu obie drużyny poszły na wymianę ciosów, ale w końcówce pierwszej połowy więcej zimnej krwi zachowali gracze kieleckiej siódemki. Doskonałe kontrataki w wykonaniu Mateusza Jachlewskiego sprawiły, że jego ekipa na przerwę zeszła prowadząc 14:11.
Na początku drugiej połowy kielczanie pewnie kontrolowali przebieg meczu. Znów powtórzył się jednak schemat z pierwszej części spotkania - goście ani na moment nie zwątpili, że są w stanie wywieźć z Hali Legionów korzystny wynik. Doskonała współpraca w ataku i doświadczenie Marka Szpery sprawiły, że na nieco ponad siedem minut przed końcem spotkania goście wyszli na prowadzenie 26:25.
Na parkiecie zrobiło się naprawdę gorąco - najpierw boisko na dwie minuty opuścił Mateusz Kus, a chwilę później w podwójnym osłabieniu musieli radzić sobie szczypiorniści z Pomorza - sędziowie na ławkę kar wysłali bowiem Marka Szperę i Kamila Krigera. Ostatecznie, w końcówce spotkania więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i to oni zwyciężyli 31:25
PGNiG Superliga Mężczyzn, półfinał:
Vive Tauron Kielce - MMTS Kwidzyn 31:26 (14:11)
Vive Tauron: Szmal, Ivić, - Vujović, Jurecki 3, Walczak, Reichmann 3, Chrapkowski, Kus 1, Aguinagalde 5, Bielecki 3, Jachlewski 5, Strlek 4, Lijewski 3, Zorman, Bombac 2, Djukić 1
Karne: 2/3
Kary: 6 min. (Bombac, Jurecki, Kus - po 2 min.)
MMTS: Szczecina, Kiepulski - Genda 6, Krieger 2, Peret 1, Szpera 5, Klinger 2, Szczepański, Rosiak, Nogowski 1, Seroka 3, Ossowski 1, Potoczny, Janikowski 2
Karne: 1/1
Kary: 8 min. (Szpera - 4 min., Krieger, Klinger - 2 min.)
Czerwona kartka: Klinger (60. min)
Sędziowali: A. Kierczak (Pielgrzymowice). T. Wrona (Kraków)