Wisła - Azoty. Dwie bajki. Awans pod kontrolą

WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock
WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock

Marzenia Azotów Puławy o awansie do finału mistrzostw Polski były pisane palcem po wodzie. Podopieczni Marcina Kurowskiego zdecydowanie przegrali z Orlen Wisłą Płock (24:33) i to rywale po raz siódmy z rzędu zagrają o złoto.

Bomby Nikoli Prce, kreatywność Bartosza Kowalczyka i Piotra Masłowskiego oraz doświadczenie Bartosza Jureckiego i Michała Kubisztala zdały się na nic. Orlen Wisła obroną stoi i podopieczni Piotra Przybeckiego potwierdzili to w półfinale. Miljan Pusica, Gilberto Duarte (nominowani do "Gladiatora" dla najlepszego defensora sezonu) oraz Dan-Emil Racotea zbudowali pod własnym polem karnym twierdzę, a puławianie - choć atakowali, walczyli, szarpali - żadną częścią ciała muru nie przebili.

Mecz zaczął się dla nich świetnie, bo w ciągu minuty odrobili większość strat z pierwszego pojedynku (2:0). Gospodarze ocknęli się jednak błyskawicznie, przespany początek to była z ich strony tylko podpucha.

Nie minęła chwila, a wyższy bieg wrzucili obrońcy, pod bramką rywali rozkręcili się Racotea i Jose Guilherme de Toledo, a świetny tego dnia Marcin Wichary w ciągu kilku minut obronił dwa rzuty karne. Rywale nie mieli nic do powiedzenia.

Na nic zdały się błyskotliwe interwencje Wadima Bogdanowa, bo błędy popełniali koledzy. Straty w ataku owocowały kontrami, a i puławska obrona nie była monolitem. Na domiar złego poniżej oczekiwań grali ci, od których kibice oczekują najwięcej. Chimeryczny był Prce, Przemysław Krajewski w pierwszej połowie zmarnował dwie dobre pozycje, a Jan Sobol z czterech setek wykorzystał połowę. To nie był ich dzień.

ZOBACZ WIDEO Piotr Gruszka: Pomogę De Giorgiemu doświadczeniem, wiedzą i energią

Efekt? 8:5, 14:7, 18:10, 21:13, 27:20. Różnica klasy. Dwie różne bajki.

Na początku meczu kibice wywiesili transparent: "Polityka = schyłek legendy Wisły", pijąc do organizacji klubu. Sportowo czepiać nie mieli się jednak czego. Wicemistrzowie Polski - grający bez kontuzjowanych Sime Ivicia i Macieja Gębali - z mającymi srebrne ambicje Azotami poradzili sobie gładko. Awans przez całe spotkanie mieli pod kontrolą.

Przewidzieli to chyba fani, bo trybuny Orlen Areny raziły łysymi plamami.

Teraz Wisłę czekają trzy finały. Lublin, Płock, Kielce. Puchar, liga oraz liga. Faworyt to Vive Tauron Kielce, ale ekipy Przybeckiego skreślać nie wolno. Bo wygląda na to, że na mecie sezonu jest w gazie.

Orlen Wisła Płock - KS Azoty Puławy 33:24 (18:10)

Wisła: Wichary, Corrales - Daszek 3 (1/1), Wiśniewski 1, Ghionea 6 (2/2), Mihić 4, Kwiatkowski, Rocha 2, Duarte 4, Racotea 3, Piechowski 2, Tarabochia 2, Pusica, Toledo 5, Żytnikow 1
Karne: 3/3
Kary: 12 min. (Wiśniewski, Duarte, Piechowski, Tarabochia, Żytnikow, Kwiatkowski - 2 min.)

Azoty: Bogdanow, Koszowy - Kuchczyński, Skrabania 2, Krajewski, Sobol 4 (0/1), Petrovsky, Grzelak, Jurecki 2 (0/1), Krajewski, Orzechowski, Łyżwa 6, Kubisztal 3, Przybylski 4, Masłowski 1, Kowalczyk, Prce 2 (1/2)
Karne: 1/4
Kary: 4 min. (Petrovsky, Przybylski - 2 min.)

Źródło artykułu: