Koszalinianki postawiły SPR Pogoni twarde warunki. Przegrywały różnicą pięciu trafień, ale zdołały odwrócić przebieg inauguracyjnej rywalizacji w PGNiG Superlidze Kobiet. Cały trud spełznął jednak na niczym przez nieudaną końcówkę meczu (25:27). - Pierwsza połowa nie poszła po naszej myśli - szczerze przyznała Hanna Rycharska.
- Popełniałyśmy proste błędy, pozwalałyśmy im wychodzić na czyste pozycje. W drugiej połowie trochę się obudziłyśmy. Niestety nie na tyle, gdyż przegrałyśmy ten mecz. Myślę, że był on do wygrania - stwierdziła obrotowa Energi AZS.
Podopieczne Anity Unijat w środę, 13 września, czeka kolejna bardzo trudna przeprawa. W hali przy ul. Śniadeckich 4 (początek spotkania o godzinie 18.00) Energetyczne podejmą aktualne wicemistrzynie Polski, Metraco Zagłębie Lubin, które z wielkim przytupem rozpoczęło sezon 2017/2018.
- Do każdego meczu podchodzimy tak samo zmotywowane. Będziemy o nim myśleć. Od samego początku nastawimy się na walkę i mam nadzieję, że zagramy dwie równe połowy i to my będziemy górą - zapowiedziała aktualna reprezentantka Polski.
ZOBACZ WIDEO Kuba Przygoński: To był świetny weekend. Teraz myślę już tylko o Dakarze
W miniony weekend (sobota i niedziela) Miedziowe zagrały dwumecz w rozgrywkach Pucharu EHF. Tam także nie miały wielkich problemów z odniesieniem przekonującej wygranej (80:47 nad LK Zug Handball). Lubinianki nie powinny więc odczuwać większego zmęczenia.
Jako ciekawostkę dodajmy, że siódemka z Dolnego Śląska była jedynym zespołem, z którym Energa ani razu nie zdołała zwyciężyć w poprzednim sezonie (oba kluby grały ze sobą czterokrotnie).