Bartłomiej Jaszka po meczu z mistrzami Polski: Dla moich chłopaków to była doskonała lekcja

Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Łukasz Kużdeba i Bartłomiej Jaszka (po prawej)
Materiały prasowe / MKS Zagłębie Lubin / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: Łukasz Kużdeba i Bartłomiej Jaszka (po prawej)

W 3. kolejce PGNiG Superligi szczypiorniści PGE Vive pokonali na własnym parkiecie Zagłębie Lubin 32:24. Goście dali się we znaki żółto-biało-niebieskim, z czego zadowolony był trener Bartłomiej Jaszka.

Gdy do województwa świętokrzyskiego przyjeżdżają drużyny z dolnej części tabeli, a tę w ostatnich latach okupowali szczypiorniści Zagłębia Lubin, to często zanim się obejrzą, już muszą gonić bardzo dużą przewagę mistrzów Polski. Kielczanie znani są z tego, że potrafią w kilka minut zbudować wysokie prowadzenie, a później spokojnie kontrolować przebieg i wynik starcia. Miedziowi nieco przespali pierwsze minuty, ale dość szybko się ocknęli i skutecznie uniemożliwiali żółto-biało-niebieskim zupełny odjazd.

- Na pewno było dużo fragmentów, z których można wyciągnąć pozytywne wnioski. Wydaje mi się, że na początku chłopaki w głowach mieli, że grają z Vive i muszą wrócić do domu z jak najmniejszym wymiarem kary. Porozmawialiśmy w szatni, że tak nie może być. Powiedzieliśmy sobie, że tutaj też grają ludzie, oni także popełniają błędy i musimy wyjść i walczyć, bo dla nas to jest super lekcja, coś dużo ważniejszego i cenniejszego niż jakikolwiek trening - powiedział trener Zagłębia, Bartłomiej Jaszka.

Na przerwę kielczanie schodzili prowadząc pięcioma bramkami i to pozwoliło im na spokojne rozgrywanie akcji. Lubinianie grali jednak bardzo ambitnie i na tle doświadczonych rywali chwilami wyglądali bardzo korzystnie.

- Do pewnego momentu pojedynek był na pewno wyrównany. My popełniliśmy za dużo błędów. Z tego co wiem aż dziewięć błędów niewymuszonych przez przeciwnika - podania w nogi, na auty. Z takim rywalem jak PGE Vive Kielce to kosztuje i boli, bo od razu płaci się stratą bramki, a praca, którą wykonujemy idzie na marne. Na pewno z taką drużyną nie można sobie pozwalać na proste błędy. Mecz chwilami był zacięty, na pewno nie brakowało walki, czasem może nawet za mocnej, ale taka jest piłka ręczna - skomentował szkoleniowiec.

Chociaż Jaszka w tegorocznych rozgrywkach ma podwójną rolę - jest grającym trenerem, to zabrakło go w protokole meczowym na mecz z mistrzami Polski. - Była szansa, żebym zagrał, ale to nie o to chodzi. Mamy młodych chłopaków w drużynie i oni muszą grać, wyciągać wnioski, brać lekcje od takich zespołów jak Vive, bo to na pewno przyniesie efekty i zaprocentuje w przyszłości - powiedział trener.

ZOBACZ WIDEO Piotr Frelek: W pierwszej połowie nie graliśmy. Myśleliśmy, że samo się wygra

Komentarze (0)