Podopieczni Bartłomieja Jaszki mogą być zadowoleni. Chociaż w stolicy województwa świętokrzyskiego ponieśli porażkę, to pokazali, że potrafią walczyć z doświadczonymi i utytułowanymi rywalami. Kilkukrotnie PGE Vive starało się zbudować dużą przewagę, ale lubinianie skuteczni im to uniemożliwiali.
- Momentami nasza gra, na tle tak bardzo silnego rywala, wyglądała nieźle. Vive nie potrafiło nam odskoczyć na sporą liczbę bramek i to na pewno powinno cieszyć - powiedział i dodał: - Mamy młody, ambitny zespół i walki nikt nam nie może odmówić. W każdym spotkaniu staramy się to pokazać, chcemy, żeby z Zagłębiem nikt łatwo punktów nie zdobywał.
Sędziowie Figarski i Żak mieli w tym pojedynku sporo pracy. W starciu nie brakowało mocnej, twardej walki, co ma odzwierciedlenie w karach - zawodnicy spędzili poza boiskiem aż dwadzieścia cztery minuty.
- Kary były po obu stronach, co potwierdza tylko to, że mecz był bardzo zacięty. Zarówno my mocno walczyliśmy w obronie, jak i drużyna Vive - powiedział zawodnik, który sam w 38. minucie został wysłany na trybuny, bo na swoim koncie zgromadził trzy dwuminutowe kary. - Bardzo chciałem grać do samego końca. Niestety taka jest piłka ręczna, trochę za twardo w drugiej połowie zachowałem się w obronie i stąd ta decyzja sędziów - skomentował zawodnik.
ZOBACZ WIDEO Marcin Lijewski: Rywale pokazali, że jaja w spodniach są
Dotychczas najskuteczniejszymi graczami Zagłębia był duet skrzydłowych - Arkadiusz Moryto i Jan Czuwara. W meczu z mistrzami Polski jednak zupełnie nie istnieli, obrona żółto-biało-niebieskich tak ich zneutralizowała, że w całym spotkaniu zdobyli w sumie tylko trzy trafienia.
- Myślę, że Vive w dużym stopniu uniemożliwiło nam wyprowadzanie łatwych kontrataków, stąd też skrzydłowi nie zdobywali tylu bramek, co w poprzednich meczach, ale cieszy fakt, że te trafienia przełożyły się na pozostałych zawodników - powiedział Pietruszko.