Mikołaj Kupiec: Zmora z poprzedniego sezonu trzyma nas dalej

WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Mikołaj Kupiec w akcji
WP SportoweFakty / ANNA DEMBIŃSKA / Mikołaj Kupiec w akcji

Meble Wójcik Elbląg nie sprostały Azotom Puławy (19:30) w sobotnim meczu 3. kolejki PGNiG Superligi. Goście przyjechali do Puław w 11-osobowym składzie. - Nie ma się co tłumaczyć kontuzjami - mówi jednak rozgrywający elblążan Mikołaj Kupiec.

- Niestety, zabrakło sił. Przyjechaliśmy prosto z Elbląga, ale nie ma co się tym usprawiedliwiać. Myślę jednak, że pokazaliśmy trochę dobrej gry. 40 minut można uznać za naprawdę udane.

Sam zainteresowany nie musi sobie wiele wyrzucać po meczu z Azotami. Rzucił co prawda 4 bramki, ale tego dnia wystarczyło to, by być - wraz z Piotrem Adamczakiem i kołowym Bartoszem Janiszewskim - najlepszymi strzelcami zespołu. Na początku meczu Kupiec dwa razy postraszył puławian mocnym rzutem z dystansu. - Nasz środkowy rozgrywający i obrotowy robili bardzo dobrą robotę. Mieliśmy dobre sytuacje rzutowe i próbowaliśmy je wykorzystywać - powiedział.

Meble Wójcik przyjechały na Lubelszczyznę z zaledwie jedenastoma zawodnikami. Jeden z nich - golkiper Paweł Kiepulski - całe spotkanie oglądał z ławki rezerwowych, z zabandażowaną dłonią.

- Zmora z zeszłego sezonu trzyma nas dalej. Kontuzje znowu nas nie omijają. Niektórzy grają z zaleczonymi urazami, ale zaciskamy zęby i nie poddajemy się. Nie ma jednak co tłumaczyć się kontuzjami. Inni mają podobnie, choćby Wybrzeże - zauważył Kupiec.

Po raz drugi z rzędu gracze Jacka Będzikowskiego, po dobrej pierwszej połowie, w drugich 30 minutach nie spisywali się już tak dobrze. W meczu z Gwardią Opole było podobnie.

- Chyba na drugą połowę wychodzimy jacyś zdekoncentrowani, czy rozluźnieni. Wiadomo, że każdy chce dobrze zagrać. Może właśnie to jest przyczyną, że chcemy za bardzo i spalamy się psychicznie - zastanawiał się rozgrywający Mebli Wójcik.

Przed ekipą z Żuław rywal teoretycznie łatwiejszy niż Azoty. Najbliższym przeciwnikiem, którego podejmie, będzie KPR Legionowo. - We własnej hali każdemu chcemy postawić trudne warunki. Tak było w meczu z Pogonią Szczecin, z Gwardią Opole też tak było, ale pech i trochę głupich decyzji przeszkodziło nam wygrać. Z KPR-em będziemy gryźć parkiet i liczę, że wywalczymy komplet punktów - zakończył.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Piotr Adamczak: Ławka to nasza bolączka

Komentarze (0)