Nie o takiej inauguracji Ligi Mistrzów marzyli zawodnicy PGE Vive. Brześć jest niezbyt przyjaznym miejscem nawet dla faworytów, ale po głośnych wzmocnieniach (Blaż Janc i Alex Dujszebajew) ambicje kielczan znów sięgają bardzo wysoko. Na razie zaczęło się jednak od falstartu. Mieszkow potwierdził, że na własnym parkiecie nie rozdaje punktów na lewo i prawo. Oprawcą mistrzów Polski został ich były gracz, Dima Nikulenkow (28:25).
- Nie jestem zadowolony z tego wyniku, ale nie będę robił z niego dramatu. To dopiero pierwszy mecz tych rozgrywek, musimy kontynuować pracę i poprawić się przed następnym spotkaniem - w swoim stylu skomentował trener Tałant Dujszebajew.
Czasu na odpoczynek i poprawę poszczególnych elementów nie było dużo. Dla graczy Vive granie co trzy dni to jednak chleb powszedni. We wtorkowy wieczór pojadą do Mielca po lepsze humory przed bardzo istotnym domowym spotkaniem z THW Kiel.
Stal - jak prawie wszystkich ligowych rywali - na starcie skazuje się na porażkę. Drużynę Krzysztofa Lipki stać jednak na co najmniej 30 minut wyrównanej gry z mistrzami Polski. Kilka miesięcy temu mielczanie do przerwy utrzymywali kontakt z Vive, po powrocie na parkiet kontry Manuela Strleka zmusiły ich do wywieszenia białej flagi (23:35).
Pomimo sporej różnicy klasy, zespoły coś łączy przed meczem 4. kolejki. Obie ekipy chcą zrehabilitować się po potknięciach. Vive po wspomnianej porażce w Brześciu, Stal po niepowodzeniu w Kaliszu. Mielczanie wrócili do domów w minorowych nastrojach. Zepsuli pierwszą połowę i pogoń w drugiej części nie uratowała już wyniku. Strata punktów z beniaminkiem oddaliła Stal od upragnionej Rundy Finałowej. Do zakończenia zmagań jeszcze kawał czasu i Czeczeńcy mogą wrócić do gry o awans. Vive nie jest najlepszych rywalem po rozczarowaniu w Kaliszu, ale niezła postawa z hegemonem może zbudować dobrą atmosferę przed kolejnymi potyczkami.
SPR Stal Mielec - PGE Vive Kielce / 19.09.2017, godz. 19.00
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: mur między słupkami. To był popis golkiperów