Wybrzeże stanęło na wysokości zadania i kontrolowało mecz w Legionowie

WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Maciej Pieńczewski
WP SportoweFakty / KUBA HAJDUK / Maciej Pieńczewski

W meczu PGNiG Superligi KPR Legionowo przegrał we własnej hali z Wybrzeżem Gdańsk 26:31. Damian Wleklak cieszył się z tego, że tym razem jego drużyna uniknęła nerwowej końcówki i kontrolowała mecz.

Damian Wleklak, menedżer Wybrzeża: Bardzo długo się rozpędzaliśmy, praktycznie przez całą pierwszą połowę. W drugiej zagraliśmy dużo lepiej w obronie i rzuciliśmy z tego kilka ważnych kontr. Odskoczyliśmy zespołowi z Legionowa i do końca w pełni kontrolowaliśmy mecz. Co prawda po wykluczeniach KPR zdołał zniwelować przewagę, ale jesteśmy zadowoleni z wygranej. To kolejny mecz po tym w Szczecinie, w którym graliśmy z zespołem w naszym zasięgu. Staramy się ustabilizować naszą formę. Podczas meczu Łukasz Rogulski podkręcił staw skokowy, ale nasi fizjoterapeuci staną na wysokości zadania i doprowadzą go do sprawności.

Marcin Smolarczyk, trener KPR-u: Na pewno szacunek dla chłopaków za walkę. Nasz skład osobowy wymaga tego, by kilku zawodników było obciążonych stuprocentowo w obronie i w ataku. Nasza defensywa jest bardzo wymagająca, bo nie mamy możliwości stanąć w sposób dający komfort energetyczny w trakcie meczu. Musimy biegać i wychodzić w ataku, co kosztuje dużo sił. Wypadło nam trzech ludzi z powodu kontuzji i gryziemy parkiet. Jak będziemy tak dalej podchodzić do meczu, punkty będą spływać. Popełniliśmy trochę błędów, ale wynikały one z dobrej gry Wybrzeża.

Mateusz Wróbel, zawodnik Wybrzeża: Co prawda od pierwszej połowy wynik układał się na naszą korzyść i gra wyglądała w miarę przyzwoicie, czego nie można powiedzieć o obronie, gdzie dawaliśmy ciała. W drugiej połowie broniliśmy lepiej i bramkarze zaczęli nam pomagać. Maciej Pieńczewski obronił dwie ważne piłki, gdyby nie to mecz by się mógł skończyć inaczej. Było to dziwne spotkanie, czasami rwane, czasami zbyt spokojne. Dobrze bronił Mikołaj Krekora, ja sam miałem mu prawie okazję rzucić w głowę, ale znamy się dobrze z MKS-u Wieluń i przymknął na to oko. Zaczął bronić bardzo dobrze w drugiej połowie, ale to dla nas nauczka i w 45-50 minucie musimy wykorzystywać stuprocentowe sytuacje i wychodzić na prowadzenie 6-7-bramkowe.

Kamil Ciok, zawodnik KPR-u: Niestety nie udało się wygrać, a chcieliśmy szczególnie, że graliśmy u siebie. Nie wiem czym to było spowodowane. Może tym, że było nas za mało, albo zabrakło sił? Nie załamujemy się jednak, walczymy dalej. Teraz przed nami mecz w Płocku, który chcemy rozegrać. Na pewno nie złożymy broni. W drużynie mamy kilku kontuzjowanych zawodników, z których najbliżej powrotu jest Paweł Gawęcki. Niektórzy grali z chorobą i z gorączką. Trzeba zakasać rękawy i walczyć do końca.

ZOBACZ WIDEO PSG rozgromiło Girondins Bordeaux. Igor Lewczuk w końcu na boisku. Zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN EXTRA] (WIDEO)

Komentarze (0)