Liga Mistrzów. Falowanie Orlen Wisły. Płocczanie uratowali punkt dzięki Adamowi Morawskiemu

Szczęśliwy remis po 28 uzyskała Orlen Wisła Płock w czwartej kolejce tegorocznej Ligi Mistrzów. Polski zespół uratował punkt z RK PPD Zagrzeb po kapitalnej interwencji Adama Morawskiego już po końcowej syrenie.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock WP SportoweFakty / SZYMON ŁABIŃSKI / Na zdjęciu: Piłkarze ręczni Orlen Wisły Płock

Sytuacja graczy Piotra Przybeckiego przed meczem z Chorwatami była niezwykle trudna. Nafciarze przystępowali do niego bez zdobyczy punktowej i z ostatniej pozycji w tabeli grupy A Ligi Mistrzów. Rywale mieli na koncie raptem jedno "oczko" po remisie z IFK Kristianstad. Ten mecz miał więc dla obu ekip kapitalne znaczenie.

Płocczanie zaczęli go zgodnie z przyjętymi założeniami. Piekielnie skuteczny pod bramką Urha Kastelicia był Lovro Mihić. Rywale nie pozostawali dłużni. Pomyłki liczono na palcach jednej ręki. Co ciekawe, znakomitym sposobem na rozmontowanie defensywy RK PPD było szybkie wznawianie po stracie. Po 12. minutach goście trafiali ze skutecznością równą 60 procent. Łyżkę dziegciu dołożył za to Nemanja Obradović. Dwukrotnie w krótkim czasie opuszczał parkiet po karach indywidualnych i wynik zawodów się odwrócił.

W drugi kwadrans oba teamy weszły przy stanie 9:8. Trener Przybecki w 17. minucie poprosił o pierwszą rozmowę ze swoim zespołem. Słusznie, bo gra wicemistrzów Polski zaczęła się rozmywać. Na łeb na szyję spadała ich skuteczność. Mimo wszystko tamten czas podziałał kojąco, szkoda tylko, że chwilowo. Zafunkcjonowała kontra i z trzech bramek straty płockiej siódemki zrobiła się jedna (13:12). Była szansa na remis, ale jak to zwykle bywa, niewykorzystane okazje po błędach własnych się mszczą. W tym przypadku aż nadto.

Nafciarze w pierwszej połowie stracili aż 18 bramek. Plus, że sami dołożyli 16. Wynik sprawiał wrażenie, jakby w tym meczu obrona nie istniała. Najtrudniejszym do zatrzymania był Stipe Mandalinić (6 bramek). Na to najwyraźniej wskazywał w przerwie Przybecki, bo druga część zaczęła się dla przyjezdnych zgoła inaczej. Gospodarze z kolei wyszli z szatni jakby trochę zdekoncentrowani. Myli się raz za razem i to nawet z tak dobrych okazji, jak rzuty karne. Świetną robotę wykonywał wówczas Adam Morawski. Na efekty długo nie czekaliśmy (18:21 po 39. minutach). Lepiej wznowić meczu się nie dało.

ZOBACZ WIDEO Artsem Karalek nową nadzieją PGE Vive Kielce. "To wielki klub ze świetnym trenerem"
Kiedy w końcu przypomniał o sobie Mandalinić, Orlen Wisła w ostatni kwadrans wchodziła raptem z jednym trafieniem więcej (22:23). W tej muzyce, jaką do tej pory grali przyjezdni, zaczęło pojawiać się coraz więcej fałszywych nut. Istotną była także czerwona kartka z gradacji kar dla Obradovicia. Jakby tego było mało, świetnie spisywał się między słupkami Słoweniec Matevz Skok. Kapitulował dopiero przy dobitkach, co było pewną osłodą przy marnej wówczas skuteczności płocczan. Na 10 sekund przed końcem do remisu doprowadził Igor Źabić. Wolny gospodarzy po końcowej syrenie nie przyniósł zmiany wyniku. Morawski wybił piłkę z linii... twarzą.

Liga Mistrzów, gr. A, 4. kolejka:

RK PPD Zagrzeb - Orlen Wisła Płock 28:28 (18:16)

RK PPD: Skok, Kastelic - Mrakovcić 1, Bożić-Pavletić, Kontrec, Vori 3, Marković 4 (0/2), Horvat 1, Susnja, J. Valcić, T. Valcić, Mandalinić 10 (1/1), Ravnić, Hrstić, Vuglać 7, Bicanić 2
Karne: 1/3
Kary: 6 min. (Kontrec - 4 min., Sunsja - 2 min.)

Orlen Wisła: Wichary, Morawski, Borbely - Daszek 1, Duarte 5, Krajewski 4, Obradović 2, Ghionea 3 (1/1), T. Gębala, Ivić 4 (0/1), M. Gębala 3, Żabić 1, Mihić 5, de Toledo, Wołowiec
Karne: 1/2
Kary: 12 min. (Obradović - 6 min., Krajewski, Ivić, Mihić - 2 min.)
Czerwona kartka: Nemanja Obradović (w 49. minucie meczu z gradacji kar)

Sędziowie: Vaclav Horacek, Jiri Novotny (obaj z Czech)
Widzów: 6000

Czy Orlen Wisła Płock wywalczy awans do kolejnej fazy Ligi Mistrzów?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×