Krzysztof Lijewski po meczu z Veszprem: Sport uczy pokory, twardo wylądowaliśmy na ziemi

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

Kielczanie drugi raz z rzędu stracili zwycięstwo w ostatniej akcji meczu. W 5. kolejce Ligi Mistrzów zremisowali z Telekomem Veszprem 32:32. Krzysztof Lijewski stwierdził jednak, że jego zespół zaprezentował się lepiej.

- Z przebiegu wydarzeń na boisku wydaje mi się, że byliśmy ciut lepsi od naszego przeciwnika i należały nam się dwa punkty. Niestety, sport kolejny raz uczy pokory. Twardo wylądowaliśmy tyłkami na ziemi, bo po tym meczu udało nam się zdobyć tylko jedno "oczko" - powiedział rozgrywający żółto-biało-niebieskich. Mistrzowie Polski prowadzili przez większą część starcia. Przede wszystkim doskonale zaczęli i na chwilę zupełnie wytrącili rywali z rytmu. Węgrzy dotychczas nie przegrali żadnego spotkania, ale w Kielcach to nie oni kontrolowali grę. Remis wywalczyli rzutem na taśmę.

- Trochę to boli, bo bardzo ambitnie walczyliśmy. Nawet trener w szatni pochwalił nas za grę zarówno w ataku, jak i w obronie. Mimo błędów, które się zdarzały, cały czas sobie pomagaliśmy, było odpowiednie domykanie, więc w przeciwieństwie do poprzednich spotkań, tym razem nie było się do czego przyczepić. Chłopaki zostawili serce na boisku, jestem bardzo dumny z całej drużyny. W końcówce niestety zabrakło nam trochę szczęścia - powiedział Krzysztof Lijewski.

Kolejny raz bohaterem kieleckiej siódemki był Sławomir Szmal, ale doskonałe fragmenty przydarzały się także jego vis a vis - Rolandowi Miklerowi. - Obaj zagrali na światowym poziomie. Sławek odbijał trudne piłki i miał piękne interwencje, Mikler też pokazał, że wie, na czym polega rzemiosło bramkarskie i obaj zasłużyli na pochwały - stwierdził rozgrywający.

Trener Tomasz Strząbała przyznał, że pojedynek z Telekomem Veszprem był najlepszym rozegranym w tym sezonie przez żółto-biało-niebieskich. Kielczanie bardzo mocno walczyli, świetnie prezentowali się w obronie i ataku, ale przede wszystkim pokazali ogromny charakter. W 50. minucie w odstępie zaledwie dziesięciu sekund sędziowie wysłali na ławkę kar dwóch zawodników mistrza Polski - Mateusza Jachlewskiego i Mariusza Jurkiewicza. Podwójne osłabienie nie zatrzymało jednak gospodarzy.

- Grając czterech na sześciu na dziesięć minut przed końcem spotkania, myśleliśmy, że to będzie dla nas bardzo ciężki moment, ale chłopaki pokazali jaja. Nie dość, że w obronie walczyli dzielnie, Sławek odbił ważną piłkę ze skrzydła, to jeszcze w ataku udało się dorzucić bramkę, nie tracąc w tym czasie żadnej. W starciu na takim poziomie, w sytuacji, gdy ważą się losy zawodów, wygranie gry w osłabieniu, to naprawdę sztuka - chwalił zespół Lijewski.

Mistrzowie Polski z dorobkiem czterech punktów zajmują dopiero piąte miejsce w tabeli grupy B. Strata każdego oczka oddala ich od pozycji lidera i najlepszych lokat. - Nie myślimy w tych kategoriach. Przed nami mecz z Orlenem Wisłą Płock i tylko na tym się skupiamy. Potem zagramy jeszcze z zespołem z Kalisza, następnie będzie przerwa reprezentacyjna, mam nadzieję, że wszyscy wrócimy zdrowi i dopiero wtedy będziemy myśleli o pojedynku w Paryżu. Na pewno trudno przewidzieć, jak wszystko będzie wyglądało na zakończenie fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale nie jesteśmy na straconej pozycji. Mamy jeszcze wiele spotkań do rozegrania, tyle starć można wygrać. Mam nadzieję, że nasza forma będzie rosła z każdym kolejnym meczem - stwierdził rozgrywający.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga. Dzień młodzieży. Orlen Wisła Płock rozbiła Zagłębie Lubin

Źródło artykułu: