Przez kilka minut w Orlen Arenie odżyły nadzieje na premierowy sukces w tegorocznej edycji. Po przeciętnej, a momentami słabej pierwszej połowie Nafciarze wzmocnili obronę, nie pozwalali rozgrywającym HBC Nantes rozciągnąć akcji do skrzydeł, a sami zdecydowanie poprawili skuteczność. Gole Sime Ivicia i Dana-Emila Racotea dały w 42. minucie Orlen Wiśle pierwsze prowadzenie od dawna.
Wicemistrzom Polski przytrafił się jednak pięciominutowy przestój. Nantes z nawiązką odrobiło straty i dowiozło sukces do końcowej syreny, mimo ambitnej pogoni Wisły. Płocczanie mogą mieć do siebie sporo pretensji. Trzech świetnych okazji nie wykorzystał Maciej Gębala. Tych bramek brakło w ostatecznym rozrachunku.
- Nie zasłużyliśmy na punkty. Przede wszystkim ze względu na słaby początek meczu w naszym wykonaniu. Nie byliśmy wystarczająco agresywni i nie potrafię zrozumieć, dlaczego tak się stało. Strata szesnastu bramek przed przerwą to za dużo. W drugiej połowie mieliśmy swój lepszy czas, ale przestrzeliliśmy kilka stuprocentowych sytuacji i to nas zabiło. Mogę tylko powiedzieć, że jesteśmy zawiedzeni - stwierdził trener Wisły Piotr Przybecki.
Nantes - często w pojedynkę - próbował zatrzymać Adam Morawski. Bramkarz reprezentacji Polski popisał się kilkoma fenomenalnymi paradami, m.in. wygrał dwa pojedynki sam na sam z utytułowanym Dominikiem Kleinem.
- Myślę, że zbyt dużo prostych błędów i łatwych bramek przeciwnika było kluczem do zwycięstwa Nantes. W drugiej połowie zagraliśmy z większą determinacją, wywarliśmy presję na przeciwniku, prowadziliśmy dwiema bramkami i naszym zadaniem było utrzymać to prowadzenie. Jak się jednak okazało, nasz charakter to za mało. Mam tylko nadzieję, że po tym spotkaniu nikt nie będzie zwieszał głów - skomentował potyczkę Morawski.
W świetnych humorach Orlen Arenę opuścili zawodnicy Nantes. Wicemistrzowie Francji odbudowali się po klęsce w lidze francuskiej ze słabiutkim w tym sezonie Chambery (28:32). - Zagraliśmy dobry mecz, walczyliśmy do samego końca, a to jest ważne dla naszej pewności siebie, ponieważ potrzebowaliśmy tego po przegranej z Chambery - przyznał podstawowy defensor Nantes, Rock Feliho.
Kolejne spotkanie w Lidze Mistrzów Nafciarze zagrają na wyjeździe w Kristianstad (11.11). Jeśli Wisła myśli o awansie do fazy TOP 16, zwycięstwo z IFK to absolutna konieczność. Na razie z dorobkiem zaledwie jednego punktu zajmuje siódme miejsce w grupie A.
ZOBACZ WIDEO: Zawodniczki pole dance odcinają się od klubów go-go. Duże perspektywy przed nowym sportem