Pierwsze wyrównane minuty stopniowo rozgrzewały kibiców. PGE VIVE przez 10 minut rzucało bezbłędnie. Dobrze broniący zazwyczaj Wadim Bogdanow tym razem przepuszczał wszystkie rzuty, w których brylował Alex Dujshebaev. Azoty dzięki kombinacyjnej grze w ofensywie dotrzymywały kroku rywalom. Dwie bramki z koła zdobył skrzydłowy Adam Skrabania. Sekundował mu skuteczny Nikola Prce, a na środku walczył poniewierany przez kielczan Bartosz Jurecki. Po 18. minutach był więc remis 8:8.
Chwilę potem dwa pudła i stratę zaliczyli goście i najlepszy snajper puławian Marko Panić wyprowadził w końcu swój zespół na prowadzenie. Gra gospodarzy stawała się coraz bardziej urozmaicona, ale, co oczywiste, podopieczni Tałanta Dujszebajewa jeszcze mocniej przycisnęli. W kolejnych akcjach kilka razy wymanewrowali obronę Azotowców i znów najczęściej był remis. Niepokoić mogło też drugie już wykluczenie Mateusza Seroki. Zresztą kary sypały się jak z rękawa.
W ostatnich kilkudziesięciu sekundach w bramce mistrzów Polski uaktywnił się doświadczony Sławomir Szmal. Pomogło to jego drużynie wyjść na najwyższe, trzybramkowe prowadzenie, po udanej akcji tuż przed przerwą Mateusza Jachlewskiego. Warto dodać, że ekipa ze Świętokrzyskiego dzięki dużej ruchliwości w ataku wywalczyła sobie w pierwszej połowie cztery rzuty karne, które ze stoickim spokojem egzekwował Karol Bielecki.
W pierwszych minutach drugiej połowy gra Azotów w ataku zupełnie się posypała. Mocna obrona rywali wymuszała niecelne podania. W 34. minucie PGE VIVE uciekło na 18:14. Kielczanie wyraźnie rozwijali skrzydła, a gospodarze szarpali się coraz bardziej, nie mogąc oddać celnego rzutu. Niektóre błędy puławian były wręcz kuriozalne. Dzięki temu przewaga przeciwników systematycznie rosła. Udane akcje miejscowych były zazwyczaj indywidualnymi popisami, w czym celował Witalij Titow.
Bośniak Prce mylił się za to w ataku nazbyt często.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mateusz Kornecki obronił twierdzę Zabrze
Po kolejnej kontrze w 47. minucie wynik brzmiał 17:25 i o czas poprosił trener Daniel Waszkiewicz. Niewiele to zmieniło. Obserwując męczarnie jego zawodników w ataku, tylko niepoprawni optymiści mogli wierzyć w odwrócenie losów meczu. Co prawda 5 minut przed końcem Azoty poderwał do walki ex-kielczanin Paweł Podsiadło, ale było już za późno na udany pościg. Bramka Darko Djukicia w połączeniu z niepotrzebną karą Wojciecha Gumińskiego ostatecznie pogrzebały nadzieje na wygraną. Komplet punktów zainkasowali liderzy PGNiG Superligi.
KS Azoty Puławy - PGE VIVE Kielce 25:30 (13:16)
Azoty: Bogdanow, Koszowy - Podsiadło 4, Skrabania 4, Panic 4, Titow 4, Prce 4, Seroka 4 (2/2), Masłowski 1, Orzechowski, Grzelak, Kasprzak, B. Jurecki
Karne: 2/2
Kary: 14 min. (Grzelak i Seroka - po 4 min., Skrabania, Masłowski i Gumiński - po 2 min.)
VIVE: Szmal, Ivić - Bielecki 5, M. Jurecki 4, Aguinagalde 4, Strlek 4, Dujshebaev 3, Djukić 3, Jachlewski 2, Jurkiewicz 2, Mamić 2, Janc 1, Kus, Zorman, Bombac
Karne: 4/5
Kary: 16 min. (Kus - 6 min., Bombac - 4 min., Dujszebajew, Jurkiewicz, Mamić - po 2 min.)
Sędziowie: Andrzej Chrzan oraz Michał Janas (obaj Tarnów)
Delegat ZPRP: Marek Szajna (Warszawa)
Widzów: 820
Szok, bez pomysłu na grę, gubi piłkę, nie łapie, alb Czytaj całość