[tag=2678]
Energa AZS[/tag] nie może zaliczyć meczu przeciwko SPR-owi Pogoni do udanych. Miejscowe prowadziły przez większość zawodów, a jednak zeszły z parkietu pokonane. - Trudno tak "na gorąco" wyciągać wnioski. Z tego co kojarzę, to w pewnym momencie przegrałyśmy przewagę. Nie rzuciłyśmy wystarczająco dużo bramek - skwitowała boiskowe wydarzenia Gabriela Urbaniak.
Skrzydłowa zwróciła uwagę na zmianę ustawienia w obronie swoich rywalek. - Gdy szczecinianki wyszły na nas 5:1, trochę się pogubiłyśmy. Mimo, że było to ćwiczone, w nerwach zapominałyśmy, co mamy grać. Końcówka była już bardzo gorąca. Trudno jest mi jednak stwierdzić, co zdecydowało w tej końcówce meczu i gdzie popełniłyśmy błąd - kontynuowała.
Szczęście było jednak bardzo blisko. Na 9 sekund przed końcową syreną sędziowie odgwizdali rzut karny. Do jego wykonania podeszła zwykle skuteczna w tym elemencie Romana Roszak. Tym razem się jednak pomyliła. - Nie można powiedzieć, że to był rzut karny Romy. Popełniłyśmy błędy wcześniej. Nie wolno obwiniać za jeden niewykorzystany rzut. Skuteczność naszych zawodniczek nie była stuprocentowa. Każda dołożyła swoją cegiełkę, ale to nie wystarczyło - dodała.
Jak przyznała Urbaniak, zespołu wcale taki stan rzeczy nie załamał. To była dopiero pierwsza kolejka rundy rewanżowej, a tylko do jej zakończenia pozostało jeszcze 10 spotkań. - Oczywiście, że to jeszcze nic nie znaczy. Trzeba podnieść głowę do góry. Przemyśleć to "na trzeźwo". Każda wyciągnie wnioski i w drogę - zaapelowała na koniec szczypiornistka Energi.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Upadek trenera i żarty w Legii
[color=#000000]
[/color]